Ulubiona zabawka
Kilka słów o bajce
Jeśli zastanawiasz się, jak nauczyć dziecko szanować zabawki, oto historia, która może ci w tym pomóc. Poznasz w niej ulubione zabawki Krzysia i Oli oraz… ich rodziców. W końcu dorośli też kiedyś byli dziećmi i mieli swoje zabawki, w tym te ulubione, których się nie zapomina. W bajce tata przekazał swoją ulubioną zabawkę synowi, co dziś mogłoby zdziwić niejedne dziecko. W końcu zabawek w sklepach jest tyle, że trudno się zdecydować. Kiedyś było trochę inaczej i być może dlatego tata Krzysia tak dbał o swoją żółtą koparkę.
Przykład idzie z góry i również mama miała się czym pochwalić, wyciągając z pudła na strychu małą walizeczkę, w której kryły się skarby z jej dzieciństwa. Co takiego znalazła w niej Ola, której mama podarowała swój skarb? Tego dowiesz się z bajki, na którą już teraz serdecznie cię zapraszam.
Posłuchaj:
Ulubiona zabawka
Ulubiony miś Oli
Mały, pluszowy miś, był w pokoju Oli, odkąd dziewczynka pamięta. Miś nie ma swojego miejsca, bo czasem leży na szafce, czasem zostaje w łóżku, a jeszcze innym razem nie wiadomo w jaki sposób, przez cały dzień siedzi za koszem z zabawkami.
Miś jest cały brązowy, tylko wokół oczek ma jaśniejsze futerko i łapki od spodu ma ciemne, prawie czarne. Może to od chodzenia, bo przecież nie nosi bucików. A Ola nie wie, co miś robi w nocy. Może spaceruje po pokoju, bawi się z innymi pluszakami, biega po schodach, albo skacze po parapecie, gdzie nie zawsze jest czysto, bo przecież zbiera się tam kurz.
Rano miś zawsze jest w tym samym miejscu, w którym zostawia go wieczorem. Tak, jakby całą noc tam siedział, ale Ola czuje, że jest inaczej. W sumie to nie ma nic przeciwko temu. Ważne, by miś był rano z nią, bo nie lubi budzić się sama w pokoju. Kiedy mama budzi ją, by wstawała do przedszkola, zanim otworzy oczka, pierwsza myśl biegnie właśnie do misia. I Ola chyba wie dlaczego tak się dzieje: bo miś jest jej najbardziej ulubioną zabawką. Takim pluszowym przyjacielem, któremu opowiada, co wydarzyło się w przedszkolu i w co się bawiła z koleżankami. Gdy jest jej smutno, bo na przykład pokłóci się z Krzysiem, albo mama nie chce jej na coś pozwolić, przychodzi i bierze misia na kolana.
Miś zawsze ją wysłucha, a kiedy patrzy w jego brązowe oczka, to widzi, że miś dobrze ją rozumie i choć nie mówi, to stara się ją pocieszyć.
W pokoju Oli jest dużo innych zabawek. Są też inne misie, takie duże, które dostała od rodziców na urodziny. Ale ten miś jest najulubieńszy. Czasem śni się Oli, jak razem bawią się w ogrodzie. Biegają, skaczą, fikają koziołki, gonią się w berka i bawią w chowanego.
A potem siadają w piaskownicy i lepią razem babki z piasku. Na koniec dnia Ola urządza podwieczorek i razem z misiem siedzą przy małym stoliku przed domem i piją ciepłą czekoladę. Jedzą też pyszne pierniczki i słodkie babeczki.
Gdy Oli śni się miś, jej buzia jest cały czas uśmiechnięta. Tak mówiła jej mama, bo zobaczyło to, kiedy pewnego ranka weszła do pokoju, by obudzić córeczkę, bo ma iść do przedszkola. Gdy zapytała, czemu się uśmiecha, Ola opowiedziała mamie swój sen, w którym bawiła się z misiem.
Tak. Miś to prawdziwy przyjaciel. Jest cierpliwy i lubi te same zabawy, co Ola. Nie marudzi. Nie grymasi i zawsze ma dla Oli czas. Nie zamieniłaby go na żadnego innego misia.
Ulubiona koparka Krzysia
A Krzyś?
On też ma swoją ulubioną zabawkę. Podarował mu ją tata. Ale nie tak, że mu ją kupił. To zabawka taty, którą sam bawił się, gdy był małym chłopcem. Tak. To prawda. Jest już troszkę stara, ale wciąż działa, bo pan Andrzej bardzo szanował swoje zabawki, dbał o nie i dlatego tak długo mu służyły. Wtedy nie było tak dużo sklepów z zabawkami, jak dziś i nie było też w nich tyle zabawek i tak różnych.
Pewnie zastanawiasz się, co to za zabawka? Już mówię. To mała, żółta koparka. Ale nie plastikowa, tylko taka metalowa i może dlatego działa do dziś.
Co takiego niezwykłego jest w tej koparce, że Krzyś tak bardzo ją lubi? Nie wiem, ale to chyba jest tak, jak z misiem Oli. Ona też nie wie, czemu właśnie jego najbardziej lubi, ale wie, że tak jest i kropka.
Tak samo Krzyś. Polubił żółtą koparkę od pierwszej chwili, gdy dostał ją od taty. I nie wie, czemu tak mu się spodobała. Pamięta, że od razu obaj z tatą poszli do piaskownicy w ogrodzie, żeby wypróbować, jak zabawka sobie poradzi.
Siedzieli i bawili się tam przez całe popołudnie. W tym czasie, Krzyś z pomocą żółtej koparki wykopał tyle dołków, że już prawie nie było wolnego miejsca, gdzie można by coś wykopać.
Aha. Zapomniałem ci powiedzieć, jak koparka działa. Otóż, ma w dolnej części kabiny operatora, małą metalową korbkę. Kiedy się nią kręci, długie ramię koparki podnosi się, a wraz z nim metalowa łyżka (tak nazywa się ta część, którą się kopie w ziemi albo w piasku). Kiedy dalej kręci się korbką, to ramię się obniża, a łyżka wysuwa się do przodu tak, by nabrać jak najwięcej piasku i w pewnym momencie wgryza się tak głęboko, jak tylko potrafi i nabiera piasek albo ziemię.
Potem razem z ramieniem unosi się do góry wypełniona piaskiem. Wtedy Krzyś obracał kabinę razem z ramieniem w lewo, albo w prawo, tam gdzie stoi wywrotka, i kręcąc dalej korbką, wysypuje piasek. Kiedy wywrotka jest już pełna, tata odjeżdżał na drugi koniec piaskownicy, gdzie obaj budowali nową drogę dla samochodów Krzysia.
Tata nauczył Krzysia, jak dbać o żółtą koparkę i po każdej takiej zabawie w piaskownicy, albo tam, gdzie ziemia w ogrodzie jest bardzo miękka, Krzyś idzie do kranu, który jest obok domu (to jego używa pan Andrzej, kiedy chce podlać trawę i kwiatki w ogrodzie) i dokładnie myje koparkę, by nie było w niej ani troszkę brudu. Gdyby jakiś został, to potem drobne kamyczki wpadłyby do kółek zębatych, do małych trybików i korbka przestałaby się obracać, a przez to, koparka nie mogłaby kopać i łyżka nie nabierałaby już więcej piasku.
Tego Krzyś na pewno nie chciał. Dzięki tacie polubił dbanie o swoje zabawki, bo w ten sposób wciąż ma ich bardzo dużo. Przecież zawsze smutno jest, gdy popsuje nam się ulubiona zabawka i musimy ją wyrzucić. Nowa nigdy nie będzie już taka sama.
Ulubiona zabawka mamy
– Mamo, a jaka była twoja ulubiona zabawka, kiedy byłaś małą dziewczynką – zapytała Ola, wchodząc do kuchni ze swoim ulubionym misiem.
– Hm… daj mi chwilkę, niech pomyślę. To było tak dawno temu. Ale wiesz co, przypominam sobie, bo to była naprawdę najbardziej ulubiona, taka, jakiej nigdy przedtem, ani potem nie miałam i chyba nawet jeszcze ją mam gdzieś na poddaszu, w starej walizce – odpowiedziała pani Ewa.
– Tak? A co to było? Pokażesz mi kiedyś? – dopytywała zaciekawiona odpowiedzią mamy Ola.
– Oczywiście, że pokażę. Pójdziemy razem na poddasze w najbliższą sobotę i jej poszukamy. A dokładnie poszukamy małej, różowej walizeczki z zestawem do podwieczorku dla lalek – tą odpowiedzią pani Ewa jeszcze bardziej zaciekawiła Olę, która widać było, że nie może się doczekać, kiedy ten zestaw znajdzie się w jej rączkach.
– A możemy jej poszukać jeszcze dziś? Proszę. Bo ja nie dam rady wytrzymać do soboty, taka jestem ciekawa, co tam jest w tej różowej walizeczce. I chciałabym też się z tobą pobawić w taki podwieczorek dla lalek. Zaprosimy moje lalki i misia. I Afika zaprosimy.
O, czyżbym usłyszał swoje imię? Chyba tak, a to oznacza, że szykuje się całkiem miły tydzień, bo pewnie takie podwieczorki Ola teraz będzie robiła codziennie.
– No, dobrze. Tylko najpierw zobacz, czy nie masz nic przygotować na jutro do przedszkola – zgodziła się mama.
Okazało się, że Ola nie ma już nic do zrobienia, więc z radością i w podskokach poszła z mamą na poddasze, gdzie jej oczom ukazało się mnóstwo skrzynek, pudełek, worków i półek, na których stały poukładane małe i duże przedmioty.
Mama rozejrzała się, zamyśliła i … po chwili na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
– Wiem, gdzie to może być – powiedziała, po czym wzięła Olę za rączką i obie poszły na drugi koniec poddasza. Tam, w kącie, stała duża drewniana skrzynia, z żelaznymi okuciami.
Trochę była zakurzona, więc pani Ewa przetarła ją mokrą ściereczką, przyniesioną z dołu, z łazienki. Następnie ostrożnie uniosła wieko skrzyni, a wtedy oczom jej i Oli ukazały się niezwykłe skarby z dzieciństwa pani Ewy. Były tam stare książki, zeszyty, lalka, drewniana szkatułka i.. na samym spodzie… różowa, mała walizeczka.
– Jest – cicho, trochę tajemniczym głosem, jakby bała się, że obudzi śpiące w skrzyni lalki, powiedziała pani Ewa, po czym wzięła walizeczkę i wyciągnęła ze skrzyni.
Gdy razem z Olą znalazły się z powrotem na dole, poszły prosto do łazienki, gdzie pani Ewa prysznicem spłukała kurz z walizki i dobrze wytarła suchą ściereczką.
Teraz mogła ją zanieść do pokoju Oli. Położyła swoją ulubioną zabawkę na podłodze i powiedziała:
– Otwórz Olu, bo widzę, że już nie możesz się doczekać, by zobaczyć, co też jest w środku – powiedziała do córeczki, a ta z przyjemnością to zrobiła.
Gdy Ola otworzyła walizeczkę, zobaczyła śliczne różowe, żółte, pomarańczowe i białe talerzyki, filiżaneczki, łyżeczki, kubeczki, a nawet mały dzbanuszek i cukierniczkę. Do górnej części walizeczki przypięty był mały rozkładany stolik i 4 krzesełka dla lalek.
– Ale to jest śliczne, mamo – nie przestając się uśmiechać, powiedziała Ola. – I wyglądają tak, jakby były nowe. Nie są wcale zniszczone. Jak ty to zrobiłaś? Nie bawiłaś się nimi? – troszkę zdziwiona, zapytała Ola.
– Oj, Oleńko, bawiłam się i to bardzo często, ale mama nauczyła mnie szanować zabawki i dlatego dbałam o nie tak, jakby miały mi służyć przez wiele lat. Kiedyś rozmawialiśmy o tym z twoim tatą i okazało się, że jego też tak w domu nauczono i dzięki temu dziś też dba o samochód, o sprzęty w garażu, o narzędzia ogrodowe. Dlatego nasza kosiarka, chociaż ma już parę dobrych lat, wciąż wygląda jak nowa.
– To ja też chcę się nauczyć dbać o moje zabawki, żeby bawić się nimi baaaaardzo długo – z pewnością w głosie stwierdziła Ola.
Tak. To bardzo dobra lekcja i dla mnie, bo ja też mam swoje zabawki i do tej pory nie zawsze o nie dbałem i nie zawsze je szanowałem. Teraz będzie inaczej i dzięki temu też będę się długo mógł bawić moimi piórkami, które dostałem od babci Helenki i długą sznurówką, którą dostałem od Oli.
Tej nocy przyśniła mi się żółta koparka Krzysia, którą kierował ulubiony miś Oli. Kopał wspaniały basen dla lalek na samym środku piaskownicy. A ja? Siedziałem przy stoliku i popijałem pyszną, gorącą czekoladę
To nie wszystko
Na stronie możecie przeczytać też inne, ciekawe i niosące wartościowe przesłanie historie. Gdyby się jednak okazało, że to mało i Twoja pociecha prosi o więcej opowieści kota Afika, jest na to rada. Możesz sięgnąć po bajki zebrane w zbiorze:
Przygody Kota Afika Pozytywne przekonania w formie rymowanek. Wzruszają, śmieszą, uczą, zapadają w serce i umysł
Ebook i audiobook zawiera następujące bajki:
2. Wizyta u pani weterynarz
3. Wyznanie Krzysia
4. Wszystko jest po coś
5. Trudne słowo NIE
6. Czy w ciemności mieszkają potwory?
7. Gdy nie chce się uczyć
8. Lubię siebie
9. Nikt nie musi być winny
10. Kiedy kończy się zabawa
12. Sztuka słuchania
13. Jesteś ważny
14. Każdy jest wyjątkowy
15. Niesprawiedliwe słowa
16. Kto próbuje, temu się udaje
17. Daj mi chwilkę
18. Sukces – to takie proste. Część I
19. Sukces – to takie proste. Część II
20. Potrzebuję twojej pomocy. Część I
21. Potrzebuję twojej pomocy. Część II
Posłuchaj jednej z bajek
Czy wiesz, jak nauczyć dziecko szanować zabawki?
To umiejętność, którą najlepiej poprzeć własnym przykładem. Tak, jak to zrobili rodzice Oli i Krzysia, którzy być może należą do wyjątków, posiadając zabawki ze swojego dzieciństwa, ale dzięki ich przykładowi, nasze dzieci mogą pójść w ich ślady.
Rozmowa na ten temat z pewnością wyjdzie wszystkim na dobre. Stanie się też okazją do wspomnień – powrotu pamięcią do tych chwil, które za każdym razem, wywołują radość w naszym sercu i uśmiech na twarzach wszystkich domowników.
Masz swoją ulubioną zabawkę z dzieciństwa?
A może wciąż gdzieś jest i to w całkiem dobrym stanie?
Ja swojej ulubionej, żółtej koparki, od dawna już nie posiadam, a szkoda. Została jedynie w mojej pamięci i wywołuje uśmiech na mojej twarzy za każdym razem, gdy o niej pomyśle.
Dziś zabawek w sklepach jest całe mnóstwo. Dużo więcej, niż w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Czy to znaczy, że nie warto ich szanować, bo można za chwilę kupić kolejną?
Na to pytanie każdy niech odpowie sobie sam. Jedno wiem:
Ulubionej zabawki nie można kupić ponownie, bo to już nie będzie TA SAMA zabawka.
Choć podobna, to nie ta sama. I dzieci o tym wiedzą. Gdy takie cudo znajdzie się w ich posiadaniu, nie odstępują go na krok. Wszędzie noszą, zabierają ze sobą, śpią w jednym łóżeczku. A gdy zniknie z ich pola widzenia, słychać płacz i wołanie: mamo, gdzie jest moja… ?
Zapraszam do wspólnego wysłuchania bajki* „Ulubiona zabawka”.
Pomoże ona w odkryciu, dlaczego warto szanować zabawki i jak to robić. Mało kto dziś posiada tę umiejętność, a chyba dobrze mieć ją w swoim osobistym zbiorze.
Kiedy rodzice wiedzą, jak nauczyć dziecko szanować zabawki, przekazują im mądrość, która zaowocuje w ich dorosłym życiu. Wtedy też – my dorośli – mamy swoje ulubione “zabawki”. Jeśli umiemy o nie zadbać, służą nam przez całe lata.
*Tekst zawiera linki afiliacyjne do Programu Partnerskiego Wydawnictwa Złote Myśli