Jak zostać mistrzem
Kilka słów o bajce
Ola nie była mistrzynią w stawianiu babek z piasku. Jeszcze nie, ale dzięki mamie miała szansę nim zostać w niedalekiej przyszłości. Zanim jednak pojawiło się to postanowienie, nie obyło się bez łez i chwil zniechęcenia. A przecież babki powinny być tak piękne, jak nowe foremki, które Ola dostała na urodziny. Niestety nie były, dlatego Ola postanowiła więcej nie próbować.
Na szczęście z pomocą przyszła mama, która opowiedziała jej historię ze swojego dzieciństwa. Też szybko się zniechęcała i gdyby nie jej mama, pewnie dziś nie byłaby tak dobra w tym co lubi robić. Mama Oli nie tylko zachęciła ją do tego, by się nie poddawała, ale też rozbudziła w niej apetyt na więcej. Mogła przecież zostać mistrzem nie tylko w stawianiu babek z piasku, ale też pięknych, dużych i niezwykłych piaskowych rzeźb, które dorośli wyczarowują na plaży.
Jeśli twoje dziecko szybko się zniechęca, a może też sam masz z tym problem, zapraszam na bajkę o piaskowych babkach i zwierzątkach z plasteliny. Kto wie, w czym zostaniecie mistrzem po jej wysłuchaniu.. 🙂
Posłuchaj:
Jak zostać mistrzem
Babki z piasku
Była sobota. Dzień wolny od pracy, szkoły i przedszkola. Pogoda piękna: ani za gorąco, ani za chłodno. Tak w sam raz. Wiał lekki wietrzyk, co sprawiało, że było naprawdę przyjemnie i już od samego rana Krzyś i Ola bawili się ogrodzie. Ja też tam byłem, bo uwielbiam nasz ogród. No i nie mogłem przegapić okazji, by przyglądać się, jak Krzyś buduje kolejny piaskowy garaż i drogę dla swoich samochodzików, a Ola stawia piękne piaskowe babki.
Ola nie od razu stawiała takie piękne i równe babki z piasku, choć foremki bardzo jej w tym pomagały. Dostała je od mamy na urodziny dwa tygodnie temu i od razu pobiegła z nimi do piaskownicy. Jak szybko tam pobiegła, tak też szybko stamtąd wróciła i to z niezbyt wesołą miną, choć to przecież był dzień jej urodzin.
– Co się stało, córeczko? – z troską w głosie, zapytała od razu mama.
– Nic – patrząc w ziemię, z nosem zwieszonym na kwintę, odpowiedziała Ola i skierowała się w stronę schodów, by pójść do swojego pokoju.
– Zaczekaj – mama przykucnęła i rozłożyła szeroko swoje ramiona, przez co Ola nie bardzo miała jak przejść. – Najpierw powiedz mi, co się stało w piaskownicy i gdzie zapodział się twój uśmiech. Może uda się go znaleźć – powiedziała pani Ewa i przytuliła do siebie córeczkę.
– Bo ja nie umiem stawiać ładnych babek z piasku – wciąż patrząc w podłogę wydukała z siebie Ola. – Myślałam, że to proste, ale chyba nie. Ani jedna babka nie wyszła mi taka ładna, jakbym chciała.
– Zaraz coś zaradzimy. Przy okazji opowiem ci, co przydarzyło się mnie, gdy byłam taką małą dziewczynką jak ty teraz jesteś. Może dzięki temu uśmiech znów wróci na twojej buzi – powiedziała mama i wzięła Olę za rękę. Poszły obie do piaskownicy, a ja pobiegłem za nimi.
Gdy usiadły na murku pokrytym gładkimi deseczkami, na których Ola chwilę wcześniej stawiała swoje babki, mama objęła Olę ramieniem i zaczęła swoją opowieść:
– Moja mama, a twoja babcia, to bardzo dobra kobieta. Wiele mnie w życiu nauczyła i wciąż pomaga mi, kiedy z czymś sobie nie radzę. Tak, tak – z uśmiechem stwierdziła pani Ewa, gdy zobaczyła zdziwioną twarz Oli, która była przekonana, że mamie zawsze wszystko się udaje i to za pierwszym razem i że ze wszystkim w życiu sobie radzi. Przecież jest już duża, a duzi ludzie zawsze sobie radzą – tak przynajmniej myślała, ale okazuje się, że to nie do końca tak jest.
Duzi ludzie też się uczą
– Wiesz Olu, wciąż się uczę i ciągle są rzeczy, których nie potrafię, a gdy zaczynam robić coś nowego, to najczęściej na samym początku kiepsko mi to wychodzi. Jednak dzięki temu, co powiedziała mi moja mama, jest mi dużo łatwiej. Teraz ja chcę ci o tym opowiedzieć, by i tobie było łatwiej nie tylko teraz, ale też wtedy, gdy będziesz tak duża jak ja.
– A czego nie umiałaś, jak byłaś taka mała jak ja? – dopytywała Ola, bo już nie mogła się doczekać odpowiedzi mamy.
– Pewnego razu mama kupiła mi plastelinę. Miała tyle kolorów i wyglądała jak kolorowe lizaki, które chciałoby się zjeść. Bardzo mi się spodobał prezent od mamy i od razu zabrałam się za lepienie różnych figurek. Myślałam, że to proste. Przecież co może być trudnego w lepieniu z plasteliny. Każdy to potrafi. Nawet taka mała dziewczynka, jak ja – kontynuowała swoje wspomnienia pani Ewa.
– No bo przecież to proste. My w przedszkolu też lepimy różne figurki, ludziki, zwierzątka, a nawet drzewa z plasteliny – stwierdziła Ola, dla której jak widać nie było to nic trudnego.
– No widzisz. Ja też tak myślałam, dopóki nie zaczęłam lepić. Wtedy okazało się, że nic mi się nie udaje. A przynajmniej nie tak, jakbym chciała. Lepiłam pieska, a wychodziła mi…
– …gąsienica? – dokończyła za mamę Ola i zaczęła się śmiać. – Mnie tak wychodziło w przedszkolu, jak pierwszy raz pani dała nam do zabawy plastelinę. Teraz już idzie mi dobrze, ale wtedy wszyscy śmialiśmy się z tego, co każdy ulepił, a co mu się za bardzo nie udało. I było bardzo wesoło.
– No widzisz. Mnie wychodziła myszka, choć myślę, że i do myszki mojej plastelinowej figurce też było daleko. Widziała to mama, i powiedziała, że jestem na dobrej drodze, żeby zostać mistrzem w lepieniu z plasteliny.
– I co, zostałaś mistrzem? – zapytała Ola.
– Wtedy prawie się rozpłakałam, że mi się nie udało. Nawet za drugim i trzecim razem nie wychodził mi piesek, tylko coś zupełnie innego. A mama jeszcze mi mówi, że mistrzem zostanę. Żeby być mistrzem, trzeba coś robić bardzo dobrze, a ja przecież wszystko robiłam źle.
– I co zrobiłaś? – zapytała Ola.
– Chwilę siedziałam smutna nad kolorowymi kawałkami plasteliny i nie wiedziałam, co mam dalej robić. Z jednej strony bardzo chciałam lepić fajne figurki z plasteliny, a z drugiej wiedziałam, że nie umiem. Mama widziała, że jest mi smutno z tego powodu. Usiadła obok mnie, tak jak ja teraz siedzę obok ciebie, objęła mnie ramieniem…
– …tak jak ty mnie teraz obejmujesz – znów dokończyła za mamę Ola, której buzia coraz częściej była uśmiechnięta, jakby zapomniała o tym, co było wcześniej powodem smutku.
Nikt nie jest mistrzem od razu
– Tak. Tak samo mnie objęła i powiedziała: nikt nie jest mistrzem od razu. Czasem udaje się to szybciej, a czasem wolniej, ale na pewno się udaje, jeśli ktoś tego bardzo chce. Kroczek po kroczku, dzień po dniu, tydzień po tygodniu a może nawet miesiąc po miesiącu – kandydat na mistrza, ćwiczy i ćwiczy. A z każdym dniem jest coraz lepszy w tym, co robi. Ważne, by każdego dnia stawiać choćby jeden kroczek.
– Co to znaczy? Bo jak ktoś robi kroczek to znaczy, że gdzieś idzie – zapytała Ola, bo nie do końca rozumiała, co miała na myśli mama jej mamy.
– Ja też tego nie zrozumiałam i tak jak ty, zapytałam mamę, co to znaczy, ten kroczek każdego dnia. I mama wytłumaczyła mi, że zrobić jeden kroczek to wykonać jedno ćwiczenie w tym, w czym chcemy być mistrzami. Mój kroczek to było każdego dnia ulepienie choćby jednej figurki. Mogłam codziennie lepić to samo, ale ważne, by to było każdego dnia, bo tak zostaje się mistrzem.
– I udało ci się zostać mistrzem w lepieniu figurek z plasteliny? – zapytała, ciekawa odpowiedzi, Ola.
– Tak. Codziennie lepiłam pieska, który na początku wyglądał jak myszka. Ale codziennie wychodził mi coraz bardziej podobny do pieska, a coraz mniej do myszki. Aż w końcu, któregoś dnia, ulepiłam pięknego pieska. Pobiegłam do mamy i jej pokazałam, a ona powiedziała mi wtedy tak:
– Widzę, że zostałaś mistrzem w lepieniu piesków z plasteliny. Jestem z ciebie bardzo dumna. Mam do ciebie pytanie i prośbę: czy mogłabyś ulepić dla mnie małego słonia z plasteliny? – zapytała mnie mama.
Zamyśliłam się, bo nie wiedziałam, czy umiem lepić słonia.
– Ale ja nie umiem lepić słonia – odrzekłam troszkę zasmucona.
Ty też możesz zostać mistrzem
– Ale możesz się nauczyć. Pamiętasz, jak pierwszy raz ulepiłaś pieska? Też nie umiałaś, a dziś? Jesteś mistrzem w lepieniu piesków z plasteliny i na pewno wiesz, co trzeba zrobić, by ulepić z plasteliny małego słonika – z nutką tajemniczości w głosie powiedziała moja mama.
– Tak. Teraz wiem. Trzeba każdego dnia stawiać chociaż jeden mały kroczek, albo kilka, tzn. codziennie lepić słonika, aż uda mi się tak pięknie, jak piesek.
– Brawo! – ucieszyła się mama, że zapamiętałam jej radę i sekret, jak zostać mistrzem we wszystkim, w czym tylko zechcemy.
– Myślisz, że ja też mogę zostać mistrzem w lepieniu babek z piasku? – zapytała Ola, gdy mama skończyła wspominać stare czasy, kiedy sama była małą dziewczynką.
– Ja to wiem, ale stanie się tak tylko wtedy, gdy ty bardzo tego zechcesz. I powiem ci coś więcej: możesz lepić nie tylko babki z piasku, ale też wielkie piaskowe rzeźby, które kiedyś oglądałam na plaży, gdy jako młoda dziewczyna, byłam na kolonii nad morzem. Jeśli chcesz, możemy poszukać w Internecie zdjęć z takich pokazów. Kto wie, może kiedyś ty będziesz stała przy jednej z takich piaskowych rzeźb.
Małymi kroczkami
Oli aż oczy zaświeciły się z radości. Może wyobraziła sobie, jak rzeźbi w piasku wielki zamek z wieżą, w której mieszka królewna…
Nie czekając dłużej, Ola zabrała się za stawianie małych kroczków. Nabrała mokrego piasku do foremki… i postawiła babkę. Gdy ściągała foremkę, troszkę piasku się usypało i ukruszył się jeden bok. Teraz jednak Ola zupełnie się tym nie przejęła. Przecież dopiero się uczy, ale na pewno kiedyś zostanie mistrzem – takim, który buduje wielkie piaskowe rzeźby na plaży nad morzem.
Reszta dnia minęła Oli bardzo szybko, bo to wciąż były jej urodziny. Gdy skończyła zabawę w piaskownicy, wróciła do domu i zabrała się za rysowanie piaskowych rzeźb na plaży. Mama przyglądała się i w głębi serca cieszyła, że mogła przekazać dalej sekret, jak zostać mistrzem.
Następnego dnia Ola przy śniadaniu była w bardzo dobrym humorze. Okazało się, że miała piękny sen. Śniła, że została mistrzem w budowaniu piaskowych rzeźb na plaży.
To nie wszystko
Na stronie możecie przeczytać też inne, ciekawe i niosące wartościowe przesłanie historie. Gdyby się jednak okazało, że to mało i Twoja pociecha prosi o więcej opowieści kota Afika, jest na to rada. Możesz sięgnąć po bajki zebrane w zbiorze:
Przygody Kota Afika Pozytywne przekonania w formie rymowanek. Wzruszają, śmieszą, uczą, zapadają w serce i umysł
Ebook i audiobook zawiera następujące bajki:
2. Wizyta u pani weterynarz
3. Wyznanie Krzysia
4. Wszystko jest po coś
5. Trudne słowo NIE
6. Czy w ciemności mieszkają potwory?
7. Gdy nie chce się uczyć
8. Lubię siebie
9. Nikt nie musi być winny
10. Kiedy kończy się zabawa
12. Sztuka słuchania
13. Jesteś ważny
14. Każdy jest wyjątkowy
15. Niesprawiedliwe słowa
16. Kto próbuje, temu się udaje
17. Daj mi chwilkę
18. Sukces – to takie proste. Część I
19. Sukces – to takie proste. Część II
20. Potrzebuję twojej pomocy. Część I
21. Potrzebuję twojej pomocy. Część II
Posłuchaj jednej z bajek
Bajka o wytrwałości – czy pomoże, gdy dziecko łatwo się poddaje?
Mamo, ja już nie dam rady. I tak mi się nie uda. Chcę robić coś innego – takie lub podobne słowa, słyszy niejeden rodzić, gdy jego dziecko łatwo się poddaje, wykonując jakąś czynność. Jako dorośli wiemy, jak trudne jest wytrwałe dążenie do celu, doskonalenie wybranej umiejętności. Wiemy, jak trudna jest droga do mistrzostwa. Nie wiedzą tego dzieci i często szybko się poddają. Wtedy warto stanąć przy nich i pomóc zrobić kolejny krok, wykonać choćby małe ćwiczenie. Pokazać, że je wspieramy, rozumiemy i pomożemy.
Ola też chciała się poddać, stawiając babki z piasku. Niby prosta czynność, ale jeśli chce się to zrobić dobrze, to potrzebna jest wprawa, a ta przychodzi wraz z ćwiczeniami. Na szczęście w pobliżu była mama i dzieląc się swoim doświadczeniem z dzieciństwa, wsparła córkę w tej trudnej dla niej chwili.
Gdy dziecko łatwo się poddaje, nie znaczy, że nie chce zostać mistrzem. Wręcz przeciwnie – często o tym marzy, ale patrząc na swojego idola, nie widzi całej pracy, jaką musiał wykonać, by znaleźć się w miejscu, w którym jest obecnie.
Jeśli twoje dziecko łatwo się poddaje, przeczytaj mu tę bajkę. To dobry początek rozmowy i przykład, że można, że warto i że się uda.
*Tekst zawiera linki afiliacyjne do Programu Partnerskiego Wydawnictwa Złote Myśli