Wielkie marzenia
Kilka słów o bajce
O czym marzysz? A twoje dziecko? Marzenia są ważne w życiu, po pomagają rozwijać skrzydła możliwości i osiągać to, co wydawać by się mogło niemożliwe. Afik i Ślinek też marzą i to bardzo często. Ich marzenia może nie są największe, ale dla nich są ważne. Leżąc pod niebem pełnym chmur, wspominają właśnie o tym, jak się poznali. Potem przeszli do swoich marzeń, z których jedne są w trakcie spełniania, a inne dopiero na to czekają.
Bajka o marzeniach, na którą cię zapraszam, to dobry początek ciekawej i barwnej rozmowy, dlatego zanim posłuchacie tej historii, upewnij się, że macie nieci więcej czasu. Przyda się na opowiadanie o swoich marzeniach i o tym, co dziś możecie zrobić, aby zaczęły się spełniać.
Posłuchaj:
Wielkie marzenia
Tak to wszystko się zaczęło
Dziś przez cały dzień na niebie świeciło piękne słońce. Od czasu do czasu pojawiało się kilka chmurek, dzięki czemu na chwilę słonko znikało i przestawało razić w oczka, kiedy na nie patrzyłem. A lubię patrzeć w niebo, zgadywać, jakie kształty mają chmurki i do czego są podobne. Dziś też tak robiłem. Oczywiście razem ze Ślinkiem – moim najlepszym przyjacielem.
– Wiesz co, Ślinek, pamiętasz, jak pierwszy raz się spotkaliśmy?
– Pewnie, że pamiętam – odrzekł Ślinek. – O mały włos, a byś mnie wtedy rozdeptał. Mnie i mój domek. Zanim się poznaliśmy, pędziłeś każdego dnia po ogrodzie, jakby cię ktoś gonił, a przecież nikogo takiego nie było. Dopiero potem się dowiedziałem, że ty po prostu uwielbiasz biegać. I ten twój króciutki ogonek, co kręci się jak śmigiełko. Może to dzięki niemu tak szybko biegasz? – zaśmiał się Ślinek.
– Hm… może i masz rację. Bo przecież samoloty też szybko latają, a mają śmigła – odrzekłem po chwili zastanowienia i dalej wpatrywałem się w niebo.
– O, patrz tam, ta duża chmura po lewej. Podobna jest do krecika, co siedzi na swojej górce z ziemi – zawołała nagle Ślinek.
– No, ale śmiesznie wygląda. Jakby coś wąchał, bo tak zadziera nosek do góry. O… a teraz jest coraz szerszy i ma krótszy nosek. Hehehe, a teraz górka się zmniejszyła. Pewnie się zapadła i krecik za chwilę wleci do swojego tunelu. O, widzisz? Już go nie ma. Tylko mała górka z niego została – stwierdziłem.
Najlepszy w kalambury
– Fajnie jest tak leżeć razem i oglądać chmury. Zanim ciebie poznałem, nie miałem ani z kim się bawić, ani z kim rozmawiać. A najgorsze, że nie mogłem z nikim grać w kalambury, więc grałem sam ze sobą – zaczął rozmyślać Ślinek.
– Jak to sam ze sobą? Przecież tak się nie da? – zaśmiałem się i czekałem na wyjaśnienie, bo nie mogłem sobie tego wyobrazić.
– Nie zawsze to było możliwe. Tylko po deszczu, bo wtedy robiły się kałuże. Podchodziłem do takiej, w której dobrze odbijało się niebo, wspinałem się na kamień, który był blisko wody i nachylałem się tak mocno, jak tylko mogłem, żeby zobaczyć w wodzie swoje odbicie. I wtedy pokazywałem jakąś figurę, którą widziałem, jak odbijała się w wodzie. Dzięki temu mogłem coś poprawić i ćwiczyć tak długo, żeby wszystko było tak, jak chciałem. Nie wiedziałem, czy kiedyś będę mógł pobawić się z kimś i pokazać kalambur nie tylko sobie w wodnym odbiciu. Ale czułem, że tak się stanie, gdy tylko będę w tym bardzo dobry. I tak się stało. Spotkałem ciebie.
– I od razu zobaczyłem, jaki jesteś dobry w kalambury. Wyćwiczyłeś je jak prawdziwy mistrz i zawsze cię za to podziwiam – wyraziłem swoje uznanie dla Ślinka.
– Za każdym razem, gdy ćwiczyłem kalambury patrząc w swoje odbicie w kałuży, wyobrażałem sobie, że pokazuję nowe zagadki przed kimś prawdziwym. Raz był to wróbel, innym razem wiewiórka, a jeszcze innym mały żuczek. Wtedy na chwilę zapominałem, że to moje odbicie widzę w kałuży, bo w mojej głowie miałem obraz kogoś innego – zwierzył się Ślinek.
– To tak, jakbyś wsiadał do wehikułu czasu i przenosił się do chwili, gdy w końcu spotkasz kogoś, z kim będziesz się mógł pobawić, prawda? – zapytałem.
– Tak, chociaż ja sobie tak tego nie wyobrażałem, ale to dobry pomysł.
Najdłuższy skok
– Hm… – zamyśliłem się na chwilę i wzrok utkwiłem w wielkiej chmurze, która właśnie nad nami przepływała po wielkim, błękitnym niebie. – Tak sobie myślę, że może dzięki tobie i temu, co mi powiedziałeś przed chwilą, uda mi się wykonać najdłuższy skok, o jakim od dawna marzę.
– Jaki skok? – zainteresował się Ślinek. – Chcesz skoczyć ze spadochronem, czy może na bungee? – zaśmiał się i zakołysał oczami, które jak zwykle, siedziały sobie na końcu jego długich czułek.
– Nie. Nie ze spadochronem, ani nie na bungee, chociaż też by było fajnie – odpowiedziałem. – Ja chcę przeskoczyć przez całą piaskownicę – zdradziłem Ślinkowi swój sekret i jednocześnie moje wielkie marzenie.
– Wow. Fajny pomysł. Ale ta piaskownica jest przecież bardzo duża. Jak chcesz to zrobić? – zapytał, wciąż patrząc na dużą chmurę, która teraz wyglądała jak ogromny wieloryb.
– Tak samo, jak ty stałeś się mistrzem w kalamburach. Na początku też pewnie nie bardzo ci szło pokazywanie i niewiele z tego się udawało, a przynajmniej nie tak, żeby ktoś zgadł, co takiego pokazujesz – próbowałem wyjaśnić swój plan.
– Nie rozumiem – stwierdził Ślinek. – Mógłbyś mi to lepiej wytłumaczyć? Bo przecież nie będziesz pokazywać kalamburów, bo to do niczego ci się nie przyda i nie pomoże ci w skoku przez piaskownicę.
– No pewnie, że mi nie pomoże, dlatego nie będę ćwiczył żadnych kalamburów. Mistrzostwo w tej grze zostawię tobie. Ja od dziś tak często jak będę chciał i jak będę o tym pamiętał, wyobrażać sobie będę, jak przeskakuję nad piaskownicą. Zamknę oczy i robić to będę najpierw myślach. Wezmę długi rozbieg, napnę wszystkie mięśnie, odbiję się i polecę wysoko, wysoko, jak szybowiec, aż na drugi koniec piaskownicy. Oprócz myślenia o tym, codziennie będę ćwiczył skoki obok piaskownicy, tak jak ty ćwiczyłeś przed odbiciem w kałuży. Dzięki temu będę wiedział, jak daleko już skaczę i ile jeszcze mi brakuję, żeby przeskoczyć ją całą.
– Super pomysł. Ja wiem, że kiedy codziennie ćwiczyłem, to byłem coraz lepszy i lepszy, choć nie wiedziałem, kiedy uda mi się zostać mistrzem. Tak samo ty, jak będziesz codziennie ćwiczyć, to też zostaniesz mistrzem w skokach i w końcu uda ci się przeskoczyć całą piaskownice, a potem coś jeszcze większego i jeszcze większego. A potem przeskoczysz cały ogród – zaśmiał się na koniec Ślinek, a ja dołączyłem do niego, bo właśnie wyobraziłem sobie, jak lecę nad ogrodem, a Ślinek, zamiast chmur na niebie, ogląda mnie i macha mi swoimi oczami na czółkach.
– Tak sobie myślę, że możemy być kimkolwiek zechcemy, prawda? Tylko ważne, żebyśmy lubili to, co robimy, bo wtedy robimy to szybciej i lepiej i jest fajniej. Ja lubię kalambury, ty lubisz skakać, ale ja też bym chciał jeszcze dużo innych rzeczy robić, których teraz nie umiem. A Ty? – zapytał Ślinek.
Największe marzenie
– Hm… – zamyśliłem się. – Oprócz tego długiego skoku, marzę jeszcze, żeby spotkać się ze swoją rodziną w starym opuszczonym ogrodzie, w którym się urodziłem i wychowałem, i w którym żyłem zanim się zgubiłem, gdy biegłem za tchórzofretką… – w tym momencie łezka zakręciła mi się w oku, bo wciąż tęsknię za moją rodziną. Zauważył to Ślinek i powiedział:
– Na pewno jeszcze się z nimi spotkasz. A teraz możesz sobie to po prostu wyobrażać i udawać, że właśnie się z nimi spotkałeś. Jak zamykasz oczy, to jakbyś przenosił się do innego świata, w którym wszystko jest możliwe, bo tak jest. Kiedy coś możemy sobie wyobrazić, to też możemy to zrobić, tego się nauczyć, to zobaczyć, to mieć i być tym, kim naprawdę chcemy – pocieszył mnie Ślinek, a ja czułem, że naprawdę to wszystko jest możliwe. Bo czemu nie? Prawda?
To był fajny dzień. Taki spokojny i bardzo dużo się dziś nauczyłem. Lubię spędzać czas ze Ślinkiem. Wieczorem, przed spaniem, wyobraziłem sobie, że spotykam się z moją rodziną. Kto wie, może mi się przyśnią? Jutro też sobie o tym będę myślał i pojutrze i popojutrze. Każdego dnia, aż do chwili, gdy spotkam się z nimi naprawdę.
To nie wszystko
Na stronie możecie przeczytać też inne, ciekawe i niosące wartościowe przesłanie historie. Gdyby się jednak okazało, że to mało i Twoja pociecha prosi o więcej opowieści kota Afika, jest na to rada. Możesz sięgnąć po bajki zebrane w zbiorze:
Przygody Kota Afika Pozytywne przekonania w formie rymowanek. Wzruszają, śmieszą, uczą, zapadają w serce i umysł
Ebook i audiobook zawiera następujące bajki:
2. Wizyta u pani weterynarz
3. Wyznanie Krzysia
4. Wszystko jest po coś
5. Trudne słowo NIE
6. Czy w ciemności mieszkają potwory?
7. Gdy nie chce się uczyć
8. Lubię siebie
9. Nikt nie musi być winny
10. Kiedy kończy się zabawa
12. Sztuka słuchania
13. Jesteś ważny
14. Każdy jest wyjątkowy
15. Niesprawiedliwe słowa
16. Kto próbuje, temu się udaje
17. Daj mi chwilkę
18. Sukces – to takie proste. Część I
19. Sukces – to takie proste. Część II
20. Potrzebuję twojej pomocy. Część I
21. Potrzebuję twojej pomocy. Część II
Posłuchaj jednej z bajek
Które marzenia spełniają się częściej: duże, czy małe?
Zależy od marzyciela i tego, jak bardzo zależy mu na spełnieniu, ile ma wiary, motywacji, siły do działania i wytrwałości.
Dzieci też mają marzenia. Być może wiele z tych marzeń wydaje się dorosłym śmiesznymi i nierealnymi. Gdy tak się dzieje, mogą zepsuć całą zabawę i odebrać wiarę w to, że jakiekolwiek marzenia mogą się spełnić. A cóż warte jest życie dziecka bez marzeń?
Bajka o marzeniach pomaga na nowo wrócić do tego tematu. Jeśli nie wiesz, o czym marzy twoje dziecko, porozmawiam z nim o tym. Zacznij od bajki, które być może i tobie przypomni marzenia z dzieciństwa i te – już w dorosłym życiu – odłożone do szuflady.
Nigdy nie jest za późno, by zacząć marzyć.
Nie mamy nic do stracenia. Możemy tylko zyskać, a razem z nami nasze dzieci. Oto bajka o marzeniach, która sprawi, że temat marzeń ożyje i… kto wie, co dobrego z tego wyniknie.
*Tekst zawiera linki afiliacyjne do Programu Partnerskiego Wydawnictwa Złote Myśli