Jak gniewać się na dziecko, ale nie obrażać go
Nikt nie lubi być obrażany i poniżany.
Bardzo trudno jest gniewać się na dziecko, ale nie obrażać go przy tym. Wymaga dużej świadomości tego, co się dzieje i co chcemy osiągnąć.
Ty brudasie. Leniu śmierdzący. Tylko jedno ci w głowie. Jak nie sprzątasz, to przynajmniej nie bałagań. Patrz, co zrobiłeś. Cały sok na dywanie. Zabić, to mało – proste i na temat. Wydawałoby się, że słuszna uwaga skierowana do dziecka, które nie szanuje pracy innych.
Tylko, czy “brudas, leń śmierdzący” jako określenie osoby, którą kochamy, to najlepsze rozwiązanie, niezależnie od tego, co zrobił i jak bardzo jest winny?
Reszta słów też nie bardzo pasuje do rodzicielskich uczuć – takich, które zwykle wypełniają ich serce.
Ale przecież jest winny. Często mu się to zdarza. Przynajmniej raz w tygodniu. Nie mamy pomysłu na to, jak to zmienić. Wszystkiego próbowaliśmy i nic. Bez skutku.
Cierpliwość rodziców ma swoje granice i nikt nie wymaga by tacy byli w każdej sytuacji.
Co więc robić z gniewem w sytuacjach podobnych do tej, o której wspomniałem wcześniej?
Gniewać się na dziecko, ale nie obrażać go. Gniewać się szczerze i być w tym autentycznym. Być człowiekiem. Zasada ta dotyczy wszystkich. Również w relacjach między dorosłymi. Nikt z nas nie lubi być osądzany, obrażany, wyzywany i poniżany. Niezależnie od tego, co zrobiliśmy, mamy prawo do szacunku jako ludzie.
Zdaje sobie sprawę z tego, że to trudne. Nawet bardzo, ale trochę ćwiczeń i będzie tylko lepiej. Nam i tym, z którymi w tej chwili sobie nie radzimy.
Kiedy jesteśmy obrażani, zamykamy się w sobie i przygotowujemy do odwetu. Nieważne, czy zasługujemy na czyjś gniew, czy nie. Obraził nas, poniżył, zdeptał naszą godność. Nie ma prawa tego robić. Dostanie więc za swoje. A przynajmniej nie otrzyma naszego przyznania się do winy. Nie tak łatwo.
Tak robią dzieci: To nie ja, to ona. Samo się stłukło. Ja tylko przechodziłem. Nie wiem, jak to się stało. To przeciąg przewrócił flakon. Itd.
Byle tylko nie ja, bo usłyszę jeszcze więcej przezwisk i osądzających zwrotów.
Miłość wyrażana jest m.in. słowami.
I nie jest bez znaczenia, jakich słów używamy, gdy dochodzi do konfliktowych sytuacji. Mamy spory wybór i nie możemy się wiecznie tłumaczyć, że nas poniosło, albo że mieliśmy trudny dzień. Krzyczymy na małego człowieka, któremu kojarzymy się z bezpieczeństwem, ciepłem, czułością i dobrocią. Kiedy z naszych ust wychodzą słowa, które z tymi wartościami nie mają nic wspólnego, dochodzi do zgrzytu w umyśle malucha.
Jak gniewać się na dziecko, ale nie obrażać go i nie ubliżać mu?
Zamiast słów obrażających, opisujmy nasze uczucia. Wkładajmy w słowa całych siebie. Niech to nie będzie sztuczne wyrecytowanie słów, które do nas nie pasują.
Czuję taką wściekłość, kiedy widzę ubłocone buty porozrzucane po całym przedpokoju, że mam ochotę wywalić je przez balkon!
Albo:
Widzę, że sok się rozlał. Przydałaby się szmata i coś do wytarcia na sucho. Chyba obie te rzeczy są w łazience. Zaczekaj tu, zaraz przyniosę.
Można by było kazać dziecku iść do łazienki i wykonać całą pracę naprawczą samemu, ale nie wiem, czy nie lepiej postawić na współpracę. Nigdy nie wiemy, kiedy nam coś podobnego się przydarzy, a wtedy też przydałaby się nam czyjaś pomoc – choćby w przyniesieniu mopa.
Gdy robimy nalot na dziecko, ono nie myśli twórczo. Mobilizuje wszystkie siły na obronę, zamiast na szukanie rozwiązania zaistniałem sytuacji. A przecież nie tego chcemy.
Ocenianie i osądzanie nie dotyczy tylko złych zachowań.
Potrzebne jest również w sytuacjach, gdy warto dziecko pochwalić i docenić.
Można to zrobić na dwa sposoby:
- Jak większość rodziców, mówiąc: jesteś wspaniały. Jaki piękny zamek z piasku zbudowałeś. Piękniejszego nie ma na całym świecie. Jesteś największym artystą jakiego znam.
Słowa piękne, wydawać by się mogło, budujące i motywujące do dalszych działań. Niestety, są jak pytania zamknięte. Nie ma tu już nic do dodania. Najpiękniejszy zamek został zbudowany. Po co budować więcej? Poza tym, mogłoby się nie udać i co wtedy? Dziecko straciłoby status Wspaniałego artysty, a tego z pewnością nie chce. Więc nie ryzykuje i zajmuje się czymś innym. - Jak rodzice świadomi:
Widzę zamek z wieżą warowną. Nie widzę, czy jest tam królewna, ale pewnie jest, tylko może śpi. Jest też głęboka fosa, w której płynie woda. I most jest. Czuję się tak, jakbym przeniósł się wehikułem czasu prosto do średniowiecza, kiedy w takim zamkach mieszkali królowie z całymi rodzinami. Fajnie by było też w nich zamieszkać.
Te słowa jeszcze bardziej rozbudzają wyobraźnię. Umysł zaczyna pracować na zwiększonych obrotach, snując nowe wizje. Może pojawi się pomysł na coś jeszcze? Może obok wyrośnie za chwilę drugi zamek dla rodziny kolegi?
Tego nie wiemy, ale warto spróbować.
Pobawmy się słowami na sucho. Wróćmy do niedawno przeżytych kłótni i konfliktów. Przeżyjmy to jeszcze raz, ale w nowy sposób. Bez obrażania, oceniania, poniżania. Wyraźmy cały swój gniew bez ubliżania. Tak, by drugi człowiek wciąż czuł się kochany i szanowany.