Na ratunek Raptuskowi

Na ten dzień od dawna wszyscy czekali. I choć nie była to sobota, to w domu oraz ogrodzie było gwarno i wesoło. Brakowało tylko pana Andrzeja, który miał ważne spotkanie w firmie. Pojawiły się natomiast nowe osoby, których nigdy wcześniej tu nie było. A wszystko dzięki temu, że uczniowie ze starszych klas pisali ważne egzaminy i nikt nie mógł im w tym przeszkadzać. To oznaczało, że reszta szkoły została zwolniona z zajęć lekcyjnych i mogła spędzić czas w ulubiony sposób.

Ulubiona gra przyjaciół z Pogodnego Ogrodu

Afik i przyjaciele nie chodzili do szkoły, co oznacza, że wolne mieli każdego dnia. Mogli więc robić, co tylko chcieli i to od rana do wieczora, z przerwami na jedzenie. Tego dnia umówili się pod najbardziej oddalonym od domu i bramy wjazdowej ogrodzeniem, by grać w kalambury.
Najpierw zjawił się Ślinek, który jak to ślimak, musiał wyjść nieco wcześniej, bo choć od domu nie miał daleko, to prędkość, z jaką się poruszał, nie należała do największych. Zaraz po nim przyszła wiewiórka Rudaska ze swoją nową koleżanką, którą znajomi nazywają Dyszką. To skrót od zadyszki, którą wiewiórka łapie, gdy bawią się łapanego. Chwilę po nich przybiegł Afik, myszka Pysia, jeżyk Igiełka i kret Duduś. Na kalambury przyleciał też motyl Kropek. Pajączek Plątałek nie musiał przychodzić, bo dzień wcześniej utkał pajęczynę nad miejscem spotkania. Brakowało tylko świerszcza Raptuska, ale już nieraz się spóźniał, więc przyjaciele postanowili zacząć bez niego.

Gdy przyjaciele dobierali się w pary, z domu wybiegły dzieci. Oprócz Krzysia byli też trzej jego koledzy, a do Oli przyszły tego dnia 4 koleżanki. Wszyscy zgromadzili się wokół jednego z chłopców, który w dłoniach trzymał duży słoik i coś wszystkim pokazywał.

W tym czasie, pod ogrodzeniem pierwszą rozgrywkę kalamburów zaczynała najmocniejsza drużyna, do której należał Ślinek (był najlepszy i to on nauczył innych tej super gry) i Pysia. Myszka też była niezła, o czym świadczył komplet zdobytych punktów poprzednim razem.

W poszukiwaniu Raptuska

Gdy wszystkie pary rozegrały swoją rundę i wszyscy zastanawiali się nad kolejnymi hasłami do odgadnięcia, ich rozmyślania przerwał Afik:

– Nie uważacie, że Raptusek nigdy nie spóźniał się aż tak bardzo? Zwykle przychodził, gdy pierwsza drużyna kończyła swoją rundę. Dziś zagraliśmy już wszyscy, a jego wciąż nie ma.

– Masz rację — przyznał rację Kropek. — Przelecę się nad ogrodem i sprawdzę, czy coś go nie zatrzymało.

– Myślę, że wszyscy powinniśmy go poszukać. Ślinek, Plątałek i Duduś niech zostaną na miejscu, by Raptusek nie myślał, że kalamburów nie będzie, gdy się zjawi — zaproponowała Rudaska.

Jak postanowili, tak też zrobili. Rozeszli się w różne strony ogrodu i zaczęli poszukiwania. Nie były one najłatwiejsze, bo wygląd Raptuska, który na tle zielonej trawy był prawie niewidoczny, wcale im ułatwiał. Już po chwili w całym ogrodzie słychać było nawoływania. Pacysia sprawdziła w domu Raptuska, Igiełka pobiegł za dom, bo może Raptustek zaszedł tam po coś do zjedzenia i uciął sobie krótką drzemkę. Rudaska z Dyszką przeszukiwały trawę wokół drzew i krzewów. Nigdzie jednak nie było Raptuska.

Afik pobiegł na plac zabaw, gdzie stała zjeżdżalnia, karuzela, huśtawka, mała ścianka wspinaczkowa i duża piaskownica. Był też drewniany stolik zrobiony z dużego pniaka, który pozostał po chorym, ściętym kilka lat temu drzewie. To dzieło pana Andrzej, który chciał, by dzieci miały miejsce na coś do picia i co nieco do przekąszenia w trakcie zabawy.
Afik znał ten stolik, przy którym sam niejeden raz stał z Olą i Krzysiem, kiedy jedli niedzielny podwieczorek. Dziś podobnie jak wtedy, stolik nie było pusty. Jednak zamiast smacznych przekąsek, stał na nim szklany, zakręcony słoik.

Straszne odkrycie

W pierwszej chwili Afik nie zauważył w nim nic, poza zielonymi liśćmi. Gdy jednak podszedł bliżej, jego oczy zrobiły się wielkie z przerażenia. Na jednym z nich siedział Raptustek. Płakał i trząsł się ze strachu. Nawet nie zauważył przyjaciela, który wpatrywał się w niego i nie wierzył własnym oczom.

Kto mógł coś takiego zrobić i po co? Tego Afik nie wiedział, ale nie zamierzał tak tego zostawić. Nagle usłyszał za swoim plecami śmiech i krzyki. Obejrzał się i zobaczył, że w jego stronę zmierza grupka rozbawionych dzieci. Postanowił ukryć się na chwilę za drzewem i sprawdzać, co za chwilę się wydarzy.

Chyba nie żyje — stwierdził Patryk, gdy zobaczył leżącego nieruchomo na liściu świerszcza.

– E, tam. Na pewno żyje. Zaraz wam udowodnię — rozsuwając tych, którzy stali mu na drodze, Kornel podszedł do stolika, chwycił słoik w dłonie i mocno nim potrząsną. Raptusek spadł z liścia i odbił się kilka razy od szklanych ścianek więzienia, w którym się znalazł. Afik aż zamarł ze strachu o przyjaciela.

– Jak oni mogą mu to robić? — zamiauczał cicho, a jego oczy napełniły się łzami. – Zaraz cię uratujemy Raptusku. Trzyma się przyjacielu, już pędzę po pomoc.

Na szczęście pani Ewa zawołała wszystkich na pyszny deser, który przygotowała na tarasie po drugiej stronie domu. Kornel odstawił słoik na pniak, który był stolikiem i pobiegł wraz z innymi. Raptusek znów został sam. Zanim Afik ruszył na pomoc, upewnił się, że przyjacielowi nic nie jest i obiecał mu, że zaraz wraz z innymi go uratuje. Widząc uśmiech przyjaciela, odwrócił się i co tchu popędził przed siebie. Wołał jednocześnie na cały głos wszystkich, którzy rozpierzchli się po ogrodzie w poszukiwaniu Raptuska.

Plan uwolnienia Raptuska

Pomysłów na uwolnienie Raptuska z zamkniętego słoika nie było zbyt wiele, bo i zadanie było bardzo trudne. Nikt nie potrafił odkręcać słoików, więc potrzebny był inny sposób. Liczył się też czas. W końcu dzieci mogą w każdej chwili wrócić, a wtedy nie wiadomo, co zrobią z Raptuskiem.

– Trzeba rozbić słoik! – krzyknęła Dyszka, wyrywając innych z nerwowego przeszukiwania głów, w których mogły kryć się pomysły.

– Tylko jak to zrobić? – spoglądając na wiewiórkę, zapytał Ślinek.

– Ja wiem — nieśmiało odezwała się myszka Pysia. — Sama kiedyś niechcący rozbiłam jeden słoik, gdy mieszkała w innym domu. Trzeba tylko zrzucić go na coś twardego, a wtedy szkło pęknie i Raptusek będzie wolny.

Pomysł od razu wszystkim się spodobał. Było tylko jeden problem. Stolik, na którym stał słoik, to pniak drzewa, wokół którego była ziemia porośnięta miękką trawą.

– Gdy ryję w ziemi, często trafiam na duże kamienie i muszę zmieniać plany moich tuneli — odezwał się milczący do tej pory kret Duduś. Mogę wykopać kilka w pobliżu stolika. Jeśli położycie je obok siebie, wtedy Afik będzie mógł zepchnąć słoik i rozbić go o kamienie.

To było to. Nie zastanawiając się dłużej, przyjaciele ruszyli zrealizować pomysł Dyszki, Pysi i Dudusia. Już po chwili kilka dużych kamieni leżało przy pniaku będącego stolikiem. Nikt jednak nie przewidział jednego: gdy w chwili upadku słoik rozpadnie się na kawałki, szkła mogą zranić Raptuska. A przecież wszyscy chcą go uratować, a nie zrobić mu krzywdę.

Czas pędził jak szalony i słychać było, że dzieci właśnie kończą jeść deser i mogą w każdej chwili wrócić po słoik. Na szczęście Raptusek też cały czas myślał, jak wyjść z tego cało i w końcu wymyślił. Zebrał wszystkie liście, jakie były w słoiki i owinął się nimi jak kocem. Dzięki temu w trakcie upadku ani kamienie, ani szkło nie wyrządzą mu krzywdy.

Na wolności

Gdy wszystko było gotowe, a przyjaciele oddalili się na bezpieczną odległość, Afik z pomocą Rudaski ostrożnie zepchnęli słoik na ziemię. Brzęk tłuczonego szkła był krótki, ale na tyle głośny, by dolecieć do uszu pani Ewy. Wyjrzała przez okno i zapytała:

– Ola, Krzyś, czy coś się stłukło w ogrodzie?

Dzieci też słyszały ten brzęk, ale myślały, że to pani Ewa w kuchni upuściła coś na podłogę.

– Słoik! — krzyknął Kornel i popędził w stronę drewnianego stolika. Gdy dotarł na miejsce, okazało się, że ten był pusty, a po świerszczu nie było śladu. Szkło leżało teraz na kamieniach, które nie wiadomo jak znalazły się w tym miejscu.

– Co tu się stało? Co to za szkło leży na ziemi? — spytała pani Ewa, która przyszła sprawdzić, co tak naprawdę się stało.

– Bo Kornel, proszę pani, złapał świerszcza do słoika i postawił go na tym stoliku — próbowała wyjaśnić Patrycja. – I to ten słoik się rozbił, ale świerszcza już nie ma, bo pewnie się przestraszył i uciekł.

Pani Ewa nic się nie odezwała, tylko poprosiła dzieci, by wróciły na taras. Powiedziała też, by zaczekały tam na nią, bo chciałby z nimi o czymś ważnym porozmawiać.
Choć nie powiedziała wprost o czym, to niektórzy domyślali się, że chodzi o tego świerszcza. Bo przecież nie o słoik, za którego rozbicie nie odpowiada żadne z dzieci. Nikt nie domyślał się nawet, że to przyjaciele Raptuska stoją za tym całym zamieszaniem.

A co z Raptuskiem. Czy nic mu się nie stało w chwili upadku?
Tak jak przewidział, osłona z liści spełniła swoje zadanie i bezpiecznie, bez najmniejszego zadraśnięcia wylądował na ziemi. Zrzucił z siebie ochronny kombinezon, spojrzał na przyjaciół i powiedział:

– Jesteście najlepszymi przyjaciółmi, jakich kiedykolwiek miałem. Tak bardzo jestem wdzięczny. Nie wiem, co by się stało, gdybyście mnie nie uwolnili.

Ważna lekcja

W czasie, gdy przyjaciele świętowali powodzenie akcji ratunkowej, pani Ewa siedziała z dziećmi i rozmawiała o tym, co się stało.

– Zamknijcie na chwilę o czy i wyobraźcie sobie, że wieczorem ktoś rzucił na was czar. Gdy budzicie się rano, okazuje się, że trafiliście do krainy olbrzymów. Wasz pokój jest dla nich tak mały, jak ten, który dziewczynki mają w domku dla lalek.
Nagle do domu olbrzyma wchodzą złodzieje i kradną cały domek, w którym mieszkacie. Gdy docierają do swojej kryjówki, wyciągają was z domku i wsadzają do szklanego słoika. I choć dzięki otworom w wieczku możecie oddychać, to i tak strach wypełnia całe wasze serce i myśli. Nie wiecie, co złodzieje z wami zrobią i czy kiedykolwiek wyjdziecie z tego szklanego więzienia. Macie nadzieję, że to zły sen, ale wciąż nie możecie się obudzić.

Snując tę straszną wizję, pani Ewa bacznie obserwowała twarze dzieci i widziała, jak wczuwały się w to, co widziały oczami wyobraźni.

– Otwórzcie oczy i powiedzcie mi, czy ta historia coś wam przypomina.

– Dla świerszcza to my jesteśmy olbrzymami, którzy złapali go i uwięzili w szklanym słoiku — odpowiedział Przemek i widać było, że reszta całkowicie się z nim zgadza.

– Nie chciałem mu zrobić krzywdy — próbował wytłumaczyć się Kornel. — Miałem go wypuścić przed powrotem do domu. Jednak teraz wiem, że on też musiał się strasznie bać, bo o tym nie wiedział. Lepiej zbierać kolorowe i fajne kamienie do słoika, bo można je postawić na półce jak niezwykłe skarby — stwierdził po chwili namysłu.

Ten pomysł spodobał się też innym dzieciom i już po chwili każde z nich trzymało w dłoni niewielki słoik, który pani Ewa przyniosła z garażu. Były takie po dżemie, miodzie, oliwkach i suszonych pomidorach. A że wcześniej ściągnęła z nich etykiety, to wszytko, co znajdzie się w środku, będzie doskonale widoczne.
Już po chwili cała gromadka wyruszyła do ogrodu na poszukiwanie skarbów. Jedni najpierw nabrali trochę suchego piasku, a dopiero na nim ułożyli znalezione kamyki. Pod koniec słoik wyglądał jak wielowarstwowy mały tort.

Przyjaciele w tym czasie, gdy tylko nieco ochłonęli po akcji ratunkowej, wrócili do swojej ulubionej gry w kalambury. A przy następnym spotkaniu Afik uspokoił wszystkich, że już nie muszą się bać porwania i uwięzienia w słoiku. Widział bowiem słoiki wypełnione piaskiem, kolorowymi kamykami i szkiełkami, które Ola i Krzyś pokazali mu przy kolacji.
Okazuje się, że czasem wystarczy pomyśleć, jak czuć się będzie ktoś inny, zanim coś mu zrobimy. Tak jak w tym powiedzeniu, które brzmi: nie rób drugiemu co tobie niemiłe.

To był dzień pełen emocji, ale też wszyscy wiele się nauczyli. Przyjaciele po raz kolejny przekonali się, że mogą na siebie liczyć, a dzieci zupełnie inaczej patrzeć będą na małe stworzenia, które żyją w ziemi, w trawie lub tkają pajęczyny w roku okna.

To nie wszystko

Na stronie możecie przeczytać też inne, ciekawe i niosące wartościowe przesłanie historie. Gdyby się jednak okazało, że to mało i Twoja pociecha prosi o więcej opowieści kota Afika, jest na to rada. Możesz sięgnąć po bajki zebrane w zbiorze:

Przygody Kota Afika Pozytywne przekonania w formie rymowanek. Wzruszają, śmieszą, uczą, zapadają w serce i umysł

Przygody kota Afika. Bajki pełne dobrych myśli. Pogodny Piotr

Możesz wybrać wersję do czytania lub słuchania.

Albo też obie wersje, bo czasem zechcecie poczytać, a innym razem wspólnie posłuchać jednej z wesołych i uczących czegoś nowego bajek.

Ebook i audiobook zawiera następujące bajki:

1. Nowa rodzina
2. Wizyta u pani weterynarz
3. Wyznanie Krzysia
4. Wszystko jest po coś
5. Trudne słowo NIE
6. Czy w ciemności mieszkają potwory?
7. Gdy nie chce się uczyć
8. Lubię siebie
9. Nikt nie musi być winny
10. Kiedy kończy się zabawa
11. Kochasz mnie, czy nie?
12. Sztuka słuchania
13. Jesteś ważny
14. Każdy jest wyjątkowy
15. Niesprawiedliwe słowa
16. Kto próbuje, temu się udaje
17. Daj mi chwilkę
18. Sukces – to takie proste. Część I
19. Sukces – to takie proste. Część II
20. Potrzebuję twojej pomocy. Część I
21. Potrzebuję twojej pomocy. Część II

Posłuchaj jednej z bajek

*Tekst zawiera linki afiliacyjne do Programu Partnerskiego Wydawnictwa Złote Myśli