13. O krok od katastrofy
Kilka słów o bajce
Nie zawsze wszystko jest takim, na jakie wygląda i jakim wydaje się być w pierwszej chwili. Bardzo łatwo oceniamy innych bez wysłuchania, co mają do powiedzenia. A przecież nie można osądzać innych jedynie na podstawie domysłów, bo możemy ich w ten sposób skrzywdzić.
Tak właśnie się stało w trakcie zabawy w ogrodzie. Rzucane przez dzieci frizbi, w pewnym momencie poleciało tak daleko, że Fafik musiał się mocno sprężyć, by je dogonić. Jednak nie udało mu się go chwycić. Zamiast tego, wyjąc z bólu poturlał się w stronę ogrodzenia. Afik bardzo szybko odkrył, kto jest winny i nie chciał nawet słuchać, co ma na swoje wytłumaczenie. Z góry założył, że była to forma zemsty.
Jak było naprawdę? Kto doprowadził do upadku Fafika i jak skończyła się cała ta historia? Tego dowiesz się z bajki, na którą już teraz cię zapraszam
14. O krok od katastrofy
– Ale dobre, co nie? – z zachwytem w głosie stwierdziła Ola.
– No, mogłabym je jeść przez cały dzień — zgodziła się z przyjaciółką Kasia.
– Ja też. Zwłaszcza te jagodowe. To moje ulubione i zawsze już będą. Szkoda, że nie można jeść lodów na śniadanie, obiad i kolację — rozmarzył się Krzyś.
– I na deser — śmiejąc się, dodała Kasia.
– Mamo, możemy jeszcze po gałce? – błagalnym głosem zapytała Ola. – Te lody są takie pyszne, że najchętniej zjadłabym je wszystkie.
– Ok, ale tylko po jednej. Dobrze, że mam ten przepis na sorbetowe lody bez cukru, bo inaczej zasłodzilibyście się na całego — wyciągając pojemniki z zamrażalnika, pani Ewa przypomniała sobie, jak sama w dzieciństwie uwielbiała słodycze. Do czasu, aż nie musiała z zepsutym i bolącym zębem, iść z mamą do dentysty. I choć nie przestała jeść słodyczy, to dzięki mamie odkryła te, które mają mało cukru, albo też nie mają go wcale.
– Poza tym, za dużo cukru to nic dobrego i jak widać, wcale nie trzeba go używać, żeby zrobić takie przysmaki — dodała z uśmiechem i nałożyła każdemu po jednej gałce w ulubionym smaku.
W co się bawić?
Po umyciu lepiących się z lodów dłoni, cała gromadka, łącznie z Fafikiem, Bączkiem i Afikiem, wybiegła do ogrodu. Szkoda było każdej minuty na siedzenie w domu, gdy pogoda na zewnątrz była idealna do zabawy. Po huśtaniu się, kręceniu na karuzeli i zjeżdżaniu wprost do piaskownicy, w końcu przyszedł czas na zabawę, w której mogli wziąć udział wszyscy. Tylko w co się bawić?
Kasia, która zadała to pytanie, nie musiała długo czekać na odpowiedź. Już po chwili stał przed nią Krzyś i trzymał w dłoniach ulubioną zabawkę Fafika. Frizbi. To za nim szalał i nigdy nie miał dość. Teraz też nie odstępował dzieci na krok. Nie mógł przecież przegapić ani jednego rzutu.
– Uwaga… Rzucam! – po słowach Kasi, lotem wznoszącym frizbi poszybowało nad ogrodem. Tuż za nim pędził Fafik, który ani na chwilę nie spuszczał z oczu kolorowego dysku. Gdy ten zaczął opadać, w pięknym stylu został przechwycony przez Fafika.
Frizbi rzucane na zmianę przez dzieci, raz po raz unosiło się nad ogrodem, by po chwili zostać złapanym przez najszybszego i najbardziej skocznego psa w okolicy. I choć Bączek i Afik nie mieli takich zdolności, to nie ustępowali w biegach Fafikowi. Gdy zaś się zmęczyli, usiedli na brzegu piaskownicy i obserwowali wyczyny przyjaciela z daleka.
– Dzieci, czas na obiad! – rozległo się wołanie pani Ewy, która od paru chwil przyglądała się zgodnej zabawie dzieci i zwierzaków.
– Dobrze mamo. Tylko wykonam ostatni rzut frizbi — odpowiedział Krzyś, spojrzał na Fafika i dodał:
– Strzeż się. Wykonam teraz swój tajny rzut Turbo Frizbi.
Wszystko przez Igiełkę
To, co wydarzyło się później, było trochę dziwne, trochę śmieszne, ale i tak wszyscy w skupieniu starali się odkryć, co miał na myśli Krzyś i na czym tak naprawdę polega to całe Turbo Frizbi.
Krzyś tymczasem zmarszczył brwi, zacisnął usta i wykonał kilka dziwnych ruchów ręką, w której trzymał kolorowy dysk. Potem zrobił dwa obroty jak olimpijczycy, którzy rzucają prawdziwymi dyskami i się zatrzymał.
Największe zdziwienie, połączone ze zniecierpliwieniem ogarnęło Fafika, który nie wiedział, czy Krzyś w końcu rzuci frizbi, czy może to już koniec zabawy.
Na szczęście rzucił. I rzeczywiście, tym razem frizbi poszybowało z taką prędkością, że Fafik musiał się nieźle napracować łapami, aby się do niego zbliżyć. Wyglądało to tak, jakby frizbi w ogóle nie miało zamiaru wylądować, tylko wznosiło się i wznosiło. Sam Krzyś nie mógł uwierzyć w to, co widział.
Nagle z zapatrzenia i podziwu, wszystkich wyrwało pełne bólu wycie Fafika. Zamiast złapaniem frizbi, jego wyskok szybko zakończył się twardym lądowaniem i turlaniem aż do ogrodzenia po drugiej stronie ogrodu.
Wszyscy zerwali się z miejsc i popędzili w stronę przyjaciela, który liżąc łapę, wciąż wył z bólu. Po chwili do dzieci dołączyli też rodzice, których zaniepokoiły odgłosy wydawane przez Fafika.
Zanim tata Kasi nieco uspokoił ukochanego psa, by móc sprawdzić, co tak naprawdę się stało i co było przyczyną bólu, Afik już wiedział. Był kotem i widział więcej niż ludzie. Nie mógł uwierzyć, że za tym wszystkim stoi jego przyjaciel. Pytanie, które pozostawało bez odpowiedzi, brzmiało: czy Igiełka przypadkowo znalazł się na drodze, którą pędził Fafik, czy też zrobił to specjalnie, bo ostatnio się z nim pokłócił?
– To igła jeża — trzymając w dłoniach długi kolec, tata Kasi pokazał go wszystkim i zapewnił, że to nic groźnego i rana powinna się szybko zagoić. Fafik jednak wciąż cierpiał i łzy nie przestawały napływać do jego oczu.
Tymczasem Igiełka stał za drzewem i widać było, że chce przeprosić. Tylko jak tu podejść, skoro wszyscy już wiedzą, czyja to wina? Ludzie go nie zrozumieją, a Fafik na pewno nie zechce go słuchać. Nie po tym, co obaj powiedzieli sobie w trakcie ostatniej kłótni.
– Jak mogłeś mu to zrobić? – z zamyślenia wyrwało go pełne wyrzutów pytanie Afika, który nie wiedząc czemu, z góry założył, że to na pewno była forma zemsty. A na to nie ma wytłumaczenia. Z wybaczeniem też może być problem, bo Fafik naprawdę bardzo ucierpiał z powodu tego, co zrobił jeżyk.
– Ja nie specjalnie — próbował tłumaczyć Igiełka, ale Afik nie chciał go słuchać. Bo jakie Igiełka mógł mieć wytłumaczenie na to, co zrobił? Nikt nie uwierzy, że przypadkiem przechodził akurat w miejscu, gdzie swoją łapę postawił Fafik. Na pewno nie wierzył w to Afik, choć z drugiej strony bardzo chciałby, aby naprawdę zdarzyło się to niechcący.
Cichy bohater
Chwilę trwało, zanim Fafik się uspokoił i usnął w kojcu. Nie ustawały jednak rozmowy prowadzone przez dorosłych i dzieci na temat tego, co wydarzyło się w ogrodzie. Kasia, Krzyś i Ola siedzieli na kocu pod drzewem i wciąż opowiadali o tym, co przydarzyło się w trakcie zabawy.
Tymczasem Afik i Bączek leżeli na tarasie i rozmawiali o Igiełce.
– Nadal nie rozumiem, jak można zrobić coś takiego. Wiem, że się pokłócili, ale żeby od razu robić coś takiego? Przecież ja z Fafikiem niejeden raz się posprzeczaliśmy, ale nikt z nas nie myślał o zemście — Bączek wciąż nie mógł zrozumieć tego, co zrobił jeżyk.
– Ja też nie wiem, czemu to zrobił. Wydawało mi się, że dobrze znam Igiełkę, ale chyba jednak nie do końca. Chyba że... – Afik nagle przerwał w pół zdania i pobiegł do pokoju, gdzie trzymał swoje zabawki. Wracając, kiwnął tylko głową w stronę Bączka i pobiegł za dom, by nikt im nie przeszkadzał. Chciał coś sprawdzić, bo choć powód zachowania Igiełki wydawał się oczywisty, to Afik czuł, że może jednak się myli.
– Co się stało? Czemu mnie tu zawołałeś? – zapytał Bączek, gdy tylko zorientował się, że owo kiwnięcie było zaproszeniem do podążania za przyjacielem.
– Musimy coś sprawdzić, bo nie chcę popełnić wielkiego błędu, Czuję, że w tym całym zdarzeniu z Fafikiem, nie wszystko jest takim, jakim nam się w pierwszej chwili wydawało. Sprawdźmy, co tak naprawdę wydarzyło się w ogrodzie.
Po czym położył przed sobą okulary tak, jak to zwykle robi, gdy chce, by wyświetliły film z życia jego i jego przyjaciół.
Na początku wszystko było tak, jak to Afik i Bączek zapamiętali. Dzieci rzucały frizbi, Fafik je łapał i nic nie wskazywało na to, co wydarzyło się chwilę później. Gdy do rzutu przygotowywał się Krzyś, okulary zaczęły świecić coraz jaśniej. To był znak, że za chwilę pokażą coś więcej, o czym oglądający nie wiedzieli. I tak było, bo oto oczom kocich przyjaciół ukazał się jeżyk Igiełka żegnający się z rodziną Ślinka.
Gdy odwrócił się w stronę szopy, gdzie miał swoje legowisko, zobaczył pędzącego Fafika, który zapatrzony we frizbi, nie zwracał uwagi na to, gdzie stawia swoje łapy.
Igiełka nie miał wiele czasu, by coś zrobić, ale mimo wszystko spróbował. Jednym ruchem nosa odsunął na bok małe ślimaczki, a drugim pchnął mocno Ślinka, który poturlał się w przeciwną stronę. Sam nie zdążył już uniknąć spotkania z dużym psem i w obronnym odruchu zwinął się w iglastą kulkę. Co było później, widzieli już wszyscy, choć nikt nie słyszał Igiełki, dla którego nadepnięcie przez Fafika okazało się nie mniej bolesne.
Gdy tęczowe światło okularów przygasło, Afik i Bączek wciąż wpatrywali się w dwa duże szkła. I choć wiedzieli, że nic więcej nie zobaczą, to mieli nadzieję, że usłyszą w głowie odpowiedź na pytanie: dlaczego tak szybko i łatwo ocenili Igiełkę i nawet nie dali mu szansy, by wytłumaczył, co tak naprawdę się stało.
Cenna lekcja
Gdy Afik z Bączkiem przyszli do szopy, zamiast powitalnego „Cześć”, powiedzieli: „Przepraszamy”. Potem podziękowali jeżykowi za uratowanie rodziny Ślinka przed zranieniem, a kto wie, może nawet przed śmiercią.
Chwilę rozmawiali o tym, co się stało, a potem, za namową Afika, poszli do Fafika, by opowiedzieć mu, co tak naprawdę wydarzyło się w ogrodzie. Przy okazji Igiełka wyjaśnił, dlaczego tak bardzo zdenerwował się i obraził na Fafika w trakcie ich ostatniego spotkania. Dzięki temu znów między przyjaciółmi wszystko było tak, jak dawniej.
To była dla wszystkich bardzo cenna lekcja. Przyjaciele postanowili, że już zawsze uważnie wysłuchają tego, kto zrobił coś krzywdzącego lub takiego, co mogło na krzywdę wyglądać. Tak jak to było w przypadku Igiełki, który wcale nie chciał się zemścić na Fafiku. On tylko chciał ochronić słabszych i siebie samego.
To nie wszystko
Na stronie możecie przeczytać też inne, ciekawe i niosące wartościowe przesłanie historie. Gdyby się jednak okazało, że to mało i Twoja pociecha prosi o więcej opowieści kota Afika, jest na to rada. Możesz sięgnąć po bajki zebrane w zbiorze:
Przygody Kota Afika Pozytywne przekonania w formie rymowanek. Wzruszają, śmieszą, uczą, zapadają w serce i umysł
Ebook i audiobook zawiera następujące bajki:
2. Wizyta u pani weterynarz
3. Wyznanie Krzysia
4. Wszystko jest po coś
5. Trudne słowo NIE
6. Czy w ciemności mieszkają potwory?
7. Gdy nie chce się uczyć
8. Lubię siebie
9. Nikt nie musi być winny
10. Kiedy kończy się zabawa
12. Sztuka słuchania
13. Jesteś ważny
14. Każdy jest wyjątkowy
15. Niesprawiedliwe słowa
16. Kto próbuje, temu się udaje
17. Daj mi chwilkę
18. Sukces – to takie proste. Część I
19. Sukces – to takie proste. Część II
20. Potrzebuję twojej pomocy. Część I
21. Potrzebuję twojej pomocy. Część II
Posłuchaj jednej z bajek
*Tekst zawiera linki afiliacyjne do Programu Partnerskiego Wydawnictwa Złote Myśli