15. Gdzie są zaczarowane okulary?
Kilka słów o bajce
Czyżby ktoś ukradł zaczarowane okulary? Choć taka myśl pojawiła się w głowie Afika, to i tak jej nie uwierzył. Mimo to, okularów nie było od rana, gdy Afik jak co dzień, chciał sprawdzić, czy są na swoim miejscu. Nie spodziewał się jednak, że dzięki nim na dobre zmieni się czyjeś życie. Zaczarowane okulary pomogły zrozumieć niemiłe zachowanie Gacka i tym samym sprawiły, że Bączkowi łatwiej było zrobić pierwszy krok na drodze do tego, który do tej pory za nim nie przepadał.
Jak skończyło się spotkanie, na które Gacek ani nie był przygotowany, ani nie miał najmniejszej ochoty? Tego dowiesz się z kolejnej części opowieści o zaczarowanych okularach.
15. Gdzie są zaczarowane okulary?
Afik od rana nie mógł znaleźć zaczarowanych okularów. Szukał i szukał, ale nigdzie ich nie było. Przez chwilę nawet myślał, że ktoś je ukradł, ale oraz razu wydało mu się to niemożliwe. Przecież odkąd tu mieszka, nikt nigdy niczego nie ukradł, więc czemu miałby to zrobić właśnie teraz? Może po prostu któryś z przyjaciół pożyczył na chwilę zaczarowane okulary i odda, gdy tylko przestaną mu być potrzebne.
Jak się potem okazało, to właśnie ta myśl okazała się prawdziwa, ale tego Afik wtedy jeszcze nie wiedział.
Oto co tak naprawdę wydarzyło się tego dnia.
Dokuczliwy Gacek
Od jakiegoś czasu sąsiadem Afika jest kot Gacek. Do tej pory trzymał się z daleka od przyjaciół z Pogodnego Ogrodu i ani razu tu nie zajrzał. Większość znała go jedynie po głosie, bo najpierw dokuczał Afikowi, a potem, gdy mu się znudziło, zaczął dokuczać Bączkowi. Gdy tylko ten zjawiał się w odwiedziny, to jego Gacek obierał sobie za cel przezywania, naśmiewania się, dokuczania i co tam jeszcze danego dnia mógł wymyślić. Tak naprawdę nie miał powodów do tego, więc najpewniej robił to z nudów. A może nie z nudów…?
Bączek na początku nie zwracał na niego uwagi i myślał, że Gackowi się znudzi. Ale się nie znudziło. Z każdą wizytą było coraz gorzej. Bączek nie mógł spokojnie wyjść do ogrodu, by nie usłyszeć uszczypliwej i niemiłej uwagi dotyczącej jego sierści, sposobu biegania, czy tego, jak się układa, gdy smacznie śpi na tarasie.
Bączek próbował się z nim kłócić, straszyć, że powie Fafikowi, ale wszystko na nic. Na szczęście Bączek od zawsze bardzo lubił siebie i te wszystkie przezwiska, czy złośliwości ze strony Gacka, ani trochę tego nie zmieniły. Szkoda mu tylko było, że Gacek nie potrafi inaczej.
Życiowa mądrość
Bączek usłyszał kiedyś od rodziców Kasi, że ci, którzy dokuczają innym, śmiejąc się z nich, przezywając, obrażając, czy bijąc, tak naprawdę są bardzo nieszczęśliwi i ani nie nie kochają siebie, ani też nie lubią. Tym, co robią innym, chcą za wszelką cenę odwrócić od siebie uwagę. Albo też czegoś innym zazdroszczą. Nigdy tak naprawdę nie wiadomo, co naprawdę kryje się pod tą groźną miną, którą widzimy.
Bączek przypomniał sobie te słowa, które wtedy do Kasi mówił jej tata. Może Gacek też nie jest taki odważny? Może śmiejąc się z Bączka i dokuczając mu, próbuje coś ukryć, albo odwrócić od siebie uwagę? Tylko jak to sprawdzić? Jak zobaczyć coś, czego nie widać oczami?
Detektyw Bączek
Wtedy Bączek przypomniał sobie o zaczarowanych okularach. Nic nie mówiąc Afikowi, pożyczył je sobie na cały dzień i wyszedł z ogrodu. Udał się w pobliże domu, w którym mieszkał Gacek, wdrapał się na drzewo i ukrył za dużą liściastą gałęzią. On widział z góry cały ogród i dom, ale jego nie było widać wcale. Założył magiczne okulary i czekał.
Zanim pojawił się Gacek, Bączek mógł pierwszy raz dokładnie przyjrzeć się miejscu, w którym mieszka jego niemiły sąsiad. Nie miał tu źle. Duży ogród pełen trawy, na której można się wylegiwać. Część z kwiatami, warzywami i ziołami też była spora, a to znaczyło, że Gacek mógł kopać w ziemi do woli. No, chyba że jego opiekunom nie za bardzo się to podobało, to musiał uważać, by nie zostać przyłapanym na gorącym uczynku. W końcu na tarasie pojawił się Gacek. Przeciągnął się, rozejrzał po ogrodzie i usiadł.
Nieznane oblicze Gacka
Nagle przy ogrodzeniu, Bączek zobaczył rudego, wychudzonego kota. Stał i wpatrywał się w miejsce, gdzie siedział Gacek.
I wtedy stało się coś, czego Bączek się nie spodziewał. Gacek pobiegł do domu, a gdy po chwili znów zjawił się w drzwiach, trzymał w pyszczku swoją miskę pełną jedzenia. Ostrożnie, by jej nie upuścić i rozglądając się na boki, jakby się bał, że ktoś go zobaczy, ruszył wzdłuż ogrodzenia, w kierunku bramy wjazdowej.
To, co wydarzyło się później, było jeszcze dziwniejsze. Gacek postawił miskę i się wycofał. Gdy znalazł się w pewnej odległości, rudy kot podszedł i zaczął jeść. Teraz obaj co chwilę rozglądali się wokół, chcąc się upewnić, że nikt ich nie widzi.
Gdy miska była pusta, Gacek zabrał ją i pobiegł do domu. Niestety, nie od razu do niego dotarł. Kret Duduś swoje kopce zostawia nie tylko w Pogodnym Ogrodzie, o czym tym razem przekonał się Gacek. Najpierw potknął się o duży kamień wykopany przez Dudusia, co sprawiło, że wypuścił miskę. Zaraz potem, nosem zanurkował prosto w pagórek świeżej i mokrej ziemi. Gdy się podniósł, wyglądał jak daleki kuzyn kreta. Cały pyszczek miał brązowy, a wiszące na wąsach małe grudki ziemi, wyglądały jak bombki na świątecznej choince.
Bączek o mało nie parsknął śmiechem, ale w ostatniej chwili się powstrzymał. Inaczej szybko wylądowałby na ziemi i zostałby zdemaskowany przez sąsiada. Wolał jednak nie ryzykować, bo jak dotąd okulary nie pokazały mu nic, co nie działoby się w tej właśnie chwili. Do czasu. Gdy tylko Gacek usiadł na tarasie, by umyć futro, okulary zaczęły jaśnieć kolorami tęczy i wyświetliły coś, co wydarzyło się dawno temu.
Śmieszny i niezdarny
W małej drewnianej komórce bawiło się 5 kotków. Obok leżeli rodzice maluchów, a dokładnie trzech chłopaków i dwóch dziewczynek. Choć podobne do siebie, każdy kotek miał coś, co wyróżniało go od innych. Na przykład jeden miał biały ogonek, a inne miały całe czarne. Inne też mieli łapki i futerko wokół nosa.
Gacek dostrzegł coś jeszcze. Oto czwórka kociąt bawiła się razem, a jedno stało obok. Jakieś nieporadne, nieśmiałe, co chwilę się o coś potykało, na co reszta reagowała śmiechem. Rodzice też się śmiali. Na pewno nie złośliwe, ale maluchowi wcale nie było do śmiechu. Po każdej takiej wpadce wybiegał z komórki i chował się w wysokiej trawie w ogrodzie.
Bączek dopiero teraz odkrył pewne podobieństwo. Maluch miał takie same białe łapki i biały koniec ogonka jak Gacek. Tak, to był on.
Każdy daje to, co ma
Bączek zamyślił się. Zaczął rozumieć, dlaczego Gacek tak śmieje się z innych. Wciąż pamiętał czasy, gdy to z niego wszyscy się śmiali. Czemu miałby nie robić tego samego? To nic, że dokucza zupełnie innym zwierzakom. Niech wiedzą, jak on się czuł przez całe dzieciństwo. Dzięki temu nikt też się do niego nie zbliży. Gdyby tak się stało, koszmar z dawnych lat mógłby wrócić i znów Gacek byłby pośmiewiskiem, a tego drugi raz już nie chciał przeżywać.
Gdy zaczarowane okulary przestały wyświetlać obrazy z przeszłości, do uszu Bączka doleciały odgłosy czyjegoś płaczu. To Gacek. Leżał i płakał. Czyżby tym razem okulary wyświetlały czyjeś myśli? To by tłumaczyło płacz kota, który na co dzień był postrachem okolicy, a tak naprawdę czuł się najbardziej samotny pośród wszystkich jej mieszkańców.
Jedynym jego znajomym, ale nie kolegą i nie przyjacielem, był rudy kot, który przychodził tu czasem, gdy był bardzo głodny. Gacek ma dużo jedzenia, a że tak naprawdę ma dobre serce, to postanowił się podzielić. Myślał, że na jednym razie się skończy, ale rudzielec przychodzi tu już od miesiąca i nie zanosi się, by miał przestać. W końcu to, co do jedzenia dostaje Gacek, jest naprawdę dobre.
Zacznijmy od nowa
Gdy Bączek wrócił do ogrodu, odłożył zaczarowane okulary na miejsce i pobiegł do domu. Z pudełka, w którym trzymał swoje zabawki, wyciągnął żółtą piłeczkę i mały woreczek z kolorowymi piórkami, które dostał w prezencie od Afika. Piłkę wziął w pyszczek, worek zarzucił na szyję i pobiegł do ogrodu, w którym mieszkał Gacek.
– Czego tu szukasz?— usłyszał na przywitanie, co wcale go nie zdziwiło. Po tym, co Gacek mówił do niego wcześniej, pytanie to było najmilszym, czego mógł się spodziewać.
– Przychodzę w pokojowych zamiarach — odpowiedział, jakby w ogóle nie przejął się pytaniem, którym Gacek potraktował go jak intruza. – Pomyślałem, że może nudzisz się tak jak ja i moglibyśmy coś razem porobić. U mnie wszyscy pojechali nad jezioro, a ja zostałem, bo nie miałem dziś ochoty na kąpiel. Co ty na to?
Gacek, węsząc podstęp, spojrzał nieufnym wzrokiem.
– No… nie wiem. Przecież zawsze się z ciebie nabijam, więc czemu teraz przychodzisz i chcesz się ze mną bawić? Coś mi tu nie gra… Nie jesteś na mnie wściekły? – dopytywał Gacek.
– W sumie to nie mam o co. Nie jest miło, gdy ktoś się z ciebie śmieje, ale aż tak bardzo mi to nie przeszkadza. Mam przyjaciół, mam kochającą rodzinę, zawsze mam z kim pogadać i z kim się pobawić. Moi przyjaciele dobrze mnie znają i kiedy ty naśmiewasz się ze mnie, oni tego nie robią, bo lubią mnie takiego, jaki jestem. Czasem trochę gapowaty, czasem zapominalski i niezdarny, ale im to nie przeszkadza. Mnie też, więc pomyślałem, że może, zamiast ciągle słuchać twoich złośliwych docinek pod moim adresem, można by coś z tym zrobić i zmienić to. Nie myślałeś czasami, by dołączyć do naszej paczki i bawić się razem z nami?
– No, co ty? Z tą zgrają? Już wolę tu sam siedzieć, niż się z wami pokazywać gdziekolwiek. Jeszcze by mnie zobaczyli moi kumple z parku, to by dopiero mieli ubaw — tłumaczył Gacek.
– Gacek, przecież ty nie masz żadnych kumpli — zdziwionym, ale też pełnym zrozumienia głosem odezwał się Bączek. – Nigdzie się stąd nie ruszasz. Siedzisz tu sam całymi dniami i zaglądasz przez ogrodzenie, kiedy my w najlepsze się bawimy. Wiem, bo odkąd zacząłeś mi dokuczać, zerkam czasami w tę stronę.
Wspólna zabawa
Gacek nie zamierzał się przyznawać i nadal patrzył na Bączka tak, jakby chciał mu dać do zrozumienia, że na wspólną zabawę na pewno się nie zgodzi. A już na pewno nie przyłączy się do tej zgrai dziwaków z ogrodu obok. Już woli spędzić resztę życia w samotności, niż być jednym z nich.
Bączek jednak nie dał się nabrać na tę minę. Odkąd dowiedział się, co jest przyczyną takiego zachowania u Gacka, zupełnie inaczej na niego patrzył i nie zamierzał tak łatwo się poddać.
Nie zwracając uwagi na zachowanie Gacka, ściągnął z szyi woreczek z piórkami i wyciągnął jedno z nich. W tym samym momencie lekki podmuch wiatru uniósł je nad ziemię i skierował w stronę Gacka. A ten, jak to każdy kot, nawet tak uparty i zgrywający twardziela, nie mógł się oprzeć temu, w co od zawsze uwielbiał się bawić. Nie zwracając uwagi na Bączka i na to, co sobie o nim pomyśli, rzucił się w pogoń za fruwającą zabawką. Podskakiwał, machał łapami, przewracał na plecy i atakował wślizgiem. Wszystko po to, by złapać małego uciekiniera, co mimo jego zwinności, nie było wcale takie łatwe.
Gdy wiatr wywiał z woreczka pozostałe piórka, do zabawy przyłączył się Bączek. Teraz obaj mieli co robić, a wiatr wcale im nie ułatwiał zadania. Wyglądało, jakby nagle ktoś odczarował Gacka i sprawił, że po ogrodzie biegał wesoły, szczęśliwy i najbardziej towarzyski kot w okolicy. Chwilę trwało, zanim wszystkie piórka wróciły do woreczka, a ich tropiciele mogli odpocząć.
Czas na szczerość
– Masz rację – odezwał się Gacek. – Nie mam przyjaciół i strasznie wam zazdroszczę, że możecie się razem bawić. Nigdy nie miałem kolegów. Nawet moje rodzeństwo nie chciało się ze mną bawić. Od zawsze byłem sam i wtedy postanowiłem, że z nikim się nie będę zadawał, bo wszyscy są tacy sami: śmieją się tylko ze słabszych, dokuczają im i robią wszystko, by dobrze bawić się ich kosztem. I tak było aż do dziś, kiedy przyszedłeś do ogrodu. Przez chwilę pomyślałem, że może jednak nie wszyscy są tacy sami. Może jednak są tacy, którzy mogliby mnie polubić takiego, jaki jestem. Teraz widzę, że jest przynajmniej jeden… – w tym momencie głos utknął Gackowi w gardle, a z oczu wypłynęło kilka łez.
– Zjemy coś? – zapytał, jakby chciał odwrócić od siebie uwagę i dać sobie czas, by się pozbierać. Nie pamięta, kiedy ostatni raz tak się rozkleił. Może to czas, by przestać w końcu radzić sobie ze wszystkim samemu i od czasu do czasu podzielić się z innymi tym, co czuje i myśli?
Bączek nie protestował. Tym bardziej że w brzuchu burczało mu już od dłuższej chwili, a jedzenie, które opiekunowie Gacka nałożyli mu do misek, pachniało i wyglądało wyjątkowo smakowicie.
Przed rozstaniem, Gacek i Bączek spędzili czas na bieganiu po ogrodzie. Była zabawa żółtą piłeczką i huśtanie na ogrodowej huśtawce. Pełne śmiechu turlanie z górki pokrytej miękkim mchem i wspinanie na stary konar. Gdy zaczęło się ściemniać, nadszedł czas, by się pożegnać. Nie na długo, bo obaj umówili się już na kolejne spotkanie. Tym razem w Pogodnym Ogrodzie, gdzie Bączek chciał przedstawić kolegę swoim przyjaciołom.
Ten dzień zupełnie odmienił życie Gacka. Trochę się obawiał, jak zostanie przyjęty przez tych, którzy znali go od tej niezbyt miłej strony, ale niepotrzebnie. Okazało się bowiem, że wszyscy bardzo się ucieszyli na jego widok. To przecież jeszcze jeden przyjaciel do wspólnej zabawy, a im jest ich więcej, tym lepsza zabawa, prawda?
To nie wszystko
Na stronie możecie przeczytać też inne, ciekawe i niosące wartościowe przesłanie historie. Gdyby się jednak okazało, że to mało i Twoja pociecha prosi o więcej opowieści kota Afika, jest na to rada. Możesz sięgnąć po bajki zebrane w zbiorze:
Przygody Kota Afika Pozytywne przekonania w formie rymowanek. Wzruszają, śmieszą, uczą, zapadają w serce i umysł
Ebook i audiobook zawiera następujące bajki:
2. Wizyta u pani weterynarz
3. Wyznanie Krzysia
4. Wszystko jest po coś
5. Trudne słowo NIE
6. Czy w ciemności mieszkają potwory?
7. Gdy nie chce się uczyć
8. Lubię siebie
9. Nikt nie musi być winny
10. Kiedy kończy się zabawa
12. Sztuka słuchania
13. Jesteś ważny
14. Każdy jest wyjątkowy
15. Niesprawiedliwe słowa
16. Kto próbuje, temu się udaje
17. Daj mi chwilkę
18. Sukces – to takie proste. Część I
19. Sukces – to takie proste. Część II
20. Potrzebuję twojej pomocy. Część I
21. Potrzebuję twojej pomocy. Część II
Posłuchaj jednej z bajek
Zanim kogoś ocenimy
Trudno przejść obojętnie obok kogoś, kto źle o nas mówi. Dzieciom też nie jest łatwo, gdy są wyśmiewane przez innych i traktowane jak gorsze, czy dziwne. Na swój sposób próbują się bronić, by zmniejszyć ból emocjonalny, który wywołują ostre jak nóż słowa dręczycieli.
Rodzice w takiej sytuacji nie mają łatwego zadania. Mogą rozmawiać z rodzicami tych, którzy dokuczają, zgłaszać sprawę nauczycielom, ale zwykle na niewiele się to zdaje. Choć zaczarowane okulary są tylko w bajce, to może podsuną pomysł, jak jeszcze można rozwiązać problem własnej pociechy. Mam nadzieję, że staną się początkiem owocnej rozmowy, dzięki której nie tylko twoje dziecko jeszcze bardziej polubi siebie, ale też uda mu się nieco inaczej pomyśleć i z większym zrozumieniem patrzeć na tych, którzy, jakby nie było, dzielą się tym, co mają. A że nie jest to nic miłego, to świadczy jedynie o braku prawdziwego szczęścia w ich życiu.
*Tekst zawiera linki afiliacyjne do Programu Partnerskiego Wydawnictwa Złote Myśli