10. Latająca sieć Plątałka
Kilka słów o bajce
Dwa dni po wielkiej burzy, Afik wciąż szuka swojego przyjaciela, pajączka Plątałka. Martwi się o niego, bo silny wiatr narobił wiele szkód w Pogodnym Ogrodzie, a piorun uderzył w jedno z drzew. Kto wie, na ile wytrzymała była sieć małego pająka i czy nie została rozerwana na strzępy, przez liście i małe patyki.
W pewnej chwili zauważa gości, który zawitali do ogrodu. To rodzina jeży, która wyruszyła na poszukiwania najmłodszego jeżyka. Wiatr porwał go jak kolczastą kulkę i od tamtej pory nikt go nie widział.
To podsunęło Afikowi pewien pomysł i razem z motylem Kropkiem, postanowił wcielić go w życie. Jak zakończyły się poszukiwania Plątałka i czy udało się również odnaleźć jeżyka? Tego dowiesz się z bajki “Latająca sieć Plątałka”.
Latająca sieć Plątalka – bajka o tym, że nic nie dzieje się przypadkiem
– Gdzie on może być? – zastanawiał się Afik, biegając po ogrodzie i zaglądając pod każdy krzak i drzewko. – Przecież nie mógł ot, tak zniknąć. Na pewno też nie odszedł z Pogodnego Ogrodu, bo niby dokąd miałby pójść. To tu ma przyjaciół, jest bezpieczny i może tkać tyle pajęczyn, ile tylko zechce, bo nie przeszkadzają one ani panu Andrzejowi, ani pani Ewie. A nawet im się podobają. Zwłaszcza rano, gdy na pajęczynie wiszą krople rosy i odbijają pierwsze promienie słońca. Wyglądają wtedy jak małe diamenty na srebrnym naszyjniku.
Afik nie chciał nawet myśleć, że Plątałkowi mogło stać się coś złego. Na pewno w swoim życiu przeżył już niejedną burze, więc ta, która przeszła tędy niedawno, nie mogła mu wyrządzić krzywdy. Ale co, jeśli było inaczej?
– Plątałek! Plątałek! Odezwij się, bo zaczynam się martwić. Jeśli się schowałeś, to wychodź jak najszybciej, słyszysz?
Niestety, zamiast odpowiedzi, Afik usłyszał tylko brzęczenie pszczół i śpiew ptaków. Plątałka jak nie było, tak nie było.
– Co robić? Co robić? – chodząc tam i z powrotem, Afik szukał jakiegoś pomysłu, ale nic nie przychodziło mu do głowy.
Niespodziewani goście
Nagle, coś poruszyło się w trawie, blisko bramy wjazdowej. Źdźbła ruszały się w kilku miejscach, jakby coś tamtędy przechodziło. Nie zastanawiając się wiele, Afik cicho podszedł bliżej i próbował wypatrzeć gości, którzy tego ranka, zawitali do Pogodnego Ogrodu.
– Aaa! – krzyknął, gdy w jednej chwili, z trawy wyłoniły się cztery szpiczaste pyszczki.
– Aaa! – krzyknął znów, gdy zobaczył, że te pyszczki należą do dziwnych ktosiów, które mają na sobie pancerze z ostrymi kolcami. Jeśli zaraz zaczną z nich strzelać, Afik będzie wyglądał jak one, tylko zupełnie nieżywy.
– Nie widziałeś może małego jeżyka? – odezwał się właściciel jednego z pyszczków.
Jeżyka? A co to takiego? Afik nigdy o kimś takim nie słyszał, ani też nikogo o takiej nazwie nie widział, więc nawet gdyby zobaczył, to nie wiedziałby, że to właśnie o niego pyta nieznajomy.
– Był podobny do nas i taki mały, jak ja – odezwał się drugi.
– Pierwszy raz widzę kogoś takiego, jak wy, więc na pewno go tu nie było. A może wy po drodze spotkaliście małego pajączka, zaplątanego we własną sieć?
– Nie widzieliśmy, ale będziemy pamiętać i gdy tylko go zobaczymy, powiemy mu, że o niego pytałeś. Czy możemy na chwilę odpocząć w twoim ogrodzie? Idziemy już bardzo długo i musimy się napić wody, a widzę, że tam pod domem, w brązowej misce, jest jej całkiem sporo.
Afik zgodził się, bo niby czemu nie miałby pozwolić się napić komuś, kto był spragniony.
W czasie rozmowy z rodziną jeży, dowiedział się, że najmłodszy z nich, Igiełka, został porwany przez burzę i poturlany daleko od domu. A że wiatr wiał właśnie w tę stronę, to postanowili go poszukać idąc tędy, którędy wiał burzowy wiatr. To podsunęło Afikowi pewien pomysł. Zanim jednak zdecydował się go zrealizować, postanowił poradzić się przyjaciela.
Na ratunek przyjacielowi
– Co o tym myślisz, Kropek? Czy to możliwe, że wiatr porwał też naszego przyjaciela Plątałka, tak jak to zrobił z jeżykiem Igiełką?
– Nie wiem, czemu, ale czuję, że tak i dlatego powinnyśmy zrobić to, co zrobiła rodzina jeży – odpowiedział motyl Kropek.
– Czyli co? Poszukać Igiełki?
– Nie, głuptasie. Plątałka. Pójdziemy w tę stronę, w którą podczas burzy wiał wiatr. Ty będziesz szukać na ziemi, a ja w koronach drzew. W końcu go znajdziemy, a przynajmniej taką mam nadzieję – stwierdził Kropek i wzbił się w powietrze.
– To jak, idziesz? – zawołał, widząc, że Afik wciąż się zastanawia.
– Jasne, że idę. Nie zostawię Plątałka w potrzebie. Przecież mogło mu się coś stać. Może nawet jest ranny – Afik zerwał się na cztery łapy i wybiegł na drogę. Sprawdził jeszcze miejsce, w którym rośnie największy krzew w ogrodzie, na którym Plątałek ostatnio budował swoją sieć, po czym ruszył przed siebie. Biegnąć, od czasu do czasu spoglądał w niebo, gdzie Kropek wytężał motyli wzrok, w poszukiwaniu przyjaciela.
W pewnej chwili, na drodze pojawił się młody las. Afik zwolnił, by dokładnie przyjrzeć się każdemu drzewku, nawołując co chwilę Plątałka. Dzięki temu trudniej mu będzie przegapić nieboraka. Patrzył też pod łapy, bo kto wie, czy mały pajączek, nie leży gdzieś na ziemi, nie mogąc się ruszyć.
– Słyszysz to? – nadstawiając uszu, Afik spojrzał na Kropka, który od paru chwil, jechał na nim, jak na koniu, chcą dać trochę odpocząć swoim skrzydłom.
Teraz obaj, stojąc nieruchomo, nasłuchiwali w nadziei, że doleci do nich wołanie przyjaciela.
Nagle, coś zaszeleściło za drzewem. Afik położył się na ziemi i kryjąc się na grubą gałęzią, czekał. Gdy trzasnęła sucha gałąź, jeszcze mocniej przytulił pyszczek do miejsca, w którym leżał. Miał cichą nadzieję, że to nie jakiś wielki zwierz, który za chwilę stanie przed nimi, ryknie i … . Na samą myśl, dreszcz przeszedł przez całe jego ciało. Mimo strachu, spojrzał jednym okiem w stronę drzewa.
Szukając czegoś w trawie, zza drzewa wyszedł mały, rudy lis. Pokręcił się jeszcze chwilę wokół drzewa i pobiegł w głąb lasu. Afik i Kropek, odetchnęli z uglą.
– Chodźmy, droga wolna – Afik szepnął do Kropka, jakby trochę się jeszcze bał się, że za drzewem wciąż czai się wielki, groźny zwierz.
Szli powoli, wypatrując pajęczych sieci i nasłuchując wołania o pomoc. Ale nic takiego się nie pojawiło. Ani pajęczyn, ani, pająków, ani żadnych odgłosów. Cisza, jak makiem zasiał.
Niby ten sam, a jednak inny
– Na pewno nie uda nam się wrócić do domu. Mówię ci. Nic mi się już nie uda. Burza zniszczyła wszystko. Moja największa sieć, dzięki której przestałbym być pajączkiem Plątałkiem, została rozerwana na strzępy. I zamiast nazywać się pająk Wielki Tkacz, już na zawsze będę tym, co zaplątuje się we własne sieci. Bo przecież drugi raz nie uda mi się zrobić tak wielkiej pajęczyny – Plątałek, nie przestawał narzekać, co było do niego zupełnie niepodobne. Zawsze pogodny, niezwyciężony i walczący do końca, teraz wyglądał, jakby uszło z niego życie.
Afik z Kropkiem, słysząc piskliwy głos, od razu go rozpoznali. Wpatrywali się w miejsce, z którego dobiegał i starali się dostrzec małego przyjaciela. Choć pajączka nie było widać, to jego głos był coraz wyraźniejszy i głośniejszy, jakby szedł w ich stronę. Tylko jak to możliwe, że robił to tak szybko?
Ekipa poszukiwawcza postanowiła poczekać i przekonać się na własne oczy, dzięki czemu, Plątałek tak szybko się przemieszcza.
– Mówię ci, Igiełka. Już nigdy nie zrobię żadnej sieci. Zamieszkam na gałęzi, albo pod krzakiem. Będę spał na liściu i jadł owoce. Na pewno są dobre, skoro ludzie tak się nimi zachwycają. A jeśli mi nie posmakują, to przerzucę się na orzechy. Rudaska mówi, że są pyszne, a ona wie co dobre – w odpowiedzi na te wszystkie narzekania, jeżyk Igiełka, tylko pomrukiwał cicho pod nosem i wpatrzony w ziemię, szedł przed siebie.
– Plątałek! – zobaczywszy w końcu przyjaciela, Afik z Kropkiem, wybiegli mu naprzeciw.
Jeżyk, widząc wielkiego kota z motylem na głowie, ze strachu zrobił tak szybki zwrot, że o mało nie strącił siedzącego na nim pajączka.
– Nie uciekaj! – krzyknął Afik. – To my, Afik i Kropek!
Plątałek, gdy tylko usłyszał te dwa imiona, dał znać Igiełce, by ten natychmiast się zatrzymał.
– Co wy tu robicie? – zapytał ucieszony i mimo marudnej miny, która ani na chwilę nie zniknęła, czekał na wyjaśnienia.
Afik opowiedział Plątałkowi, jak bardzo martwił się, że przez tę burzę, coś złego mu się przytrafiło.
– Burza – pisnął Plątalek. – To wszystko przez nią, bo zniszczyła moją największą sieć, którą chciałem wam pokazać – mówiąc to, pajączek miał łzy w oczach i widać było, że ta pajęczyna była dla niego naprawdę bardzo ważna. – Chodź Igiełko, pójdziemy do lasu i zamieszkamy tu razem. Ty też znalazłeś się tu przez burzę i pewnie tak jak ja, jesteś na nią wściekły.
– Masz na imię Igiełka? – Afika nagle olśniło. – Twoi rodzice pytali o ciebie. Zatrzymali się w Pogodnym Ogrodzie, by trochę odpocząć i pewnie wkrótce wyruszą na dalsze poszukiwania. Jeśli się pospieszymy, może jeszcze tam będą.
Jeżyk tak się ucieszył, że wszystkie igły zaczęły falować na jego grzbiecie, a razem z nimi, falował siedzący na grubym liściu pajączek.
– Przepraszam Plątałek, ale nie zostanę tu z tobą. Wolę wrócić do rodziców i rodzeństwa. Wiem, że jesteś zły na burzę, ale myślę, że nie powinieneś tak szybko się poddawać. Skoro raz udało ci się utkać tak wielką sieć, to drugim razem pójdzie ci jeszcze lepiej i na pewno się nie zaplączesz.
Plątałek spojrzał na Igiełkę, potem na Afika i Kropka, po czym przetarł załzawione oczy i powiedział:
– Może masz racje, ale i tak nie lubię burzy i nie wiem, czy jeszcze chcę robić duże sieci.
Tak. Smutek Plątałka był wielki. Może nawet większy, niż pajęcza sieć, którą utkał. Na szczęście postanowił wrócić z Afikiem i Kropkiem, a decyzję, czy tkać sieci, czy nie, zostawił sobie na później.
Szczęśliwy powrót
Już wkrótce, cała czwórka zawitała do Pogodnego Ogrodu, gdzie rodzina jeżyków właśnie przygotowywała się do drogi. Jak wielkie było ich zdziwienie, gdy zobaczyli Igiełkę, w towarzystwie kota, motyla i małego pajączka. Radości było tak dużo, że nawet Plątałkowi się udzieliła i na chwilę przestał narzekać na burzę.
Zanim dotarli na miejsce, Afik przez całą drogę, zastanawiał się, jak pomóc Plątałkowi odzyskać dawny optymizm i zapał do tkania wspaniałych sieci. Wiedział, że tu potrzeba czegoś więcej, niż słowa. Dopiero gdy przekroczył bramę ogrodu, znalazł rozwiązanie.
– Wiem, co pomoże Plątałkowi – szepnął Kropkowi do ucha i pobiegł do domu. Wrócił po chwili, trzymając w pyszczku, magiczne okulary. Od razu wzbudziły one wielkie zainteresowanie jeżyków, które koniecznie chciały się dowiedzieć, co to jest i do czego służy.
Zamiast wyjaśniać, Afik poprosił, by wszyscy, łącznie z Platałkem, usiedli w jednym rzędzie, a następnie położył przez nimi okulary. Sam usiadł na samym końcu, by nikomu nie zasłaniać.
Jak zawsze, gdy ktoś wpatrywał się w szkła okularów, aktywowała się ich magiczna moc i rozpoczął się seans.
Nic nie dzieje się przypadkiem
Afik kątem oka spoglądał na Plątałka, który już na samym początku, rozpłakał się, gdy tyko zobaczył jak wiatr zerwał jego sieć, porywając go wraz z nią i unosząc wysoko, nad ogrodem. Nie przypuszczał jednak, że tylko dzięki temu wciąż żyje. Gdyby nie burzowy wiatr, gruba gałąź, odłamana z drzewa, przygniotłaby go wraz z całym krzakiem, na który upadła.
Gdy wszyscy to zobaczyli, zastygli na chwilę w bezruchu, nie wierząc własnym oczom temu, co się stało.
– To ja – odezwał się nagle Igiełka, gdy dostrzegł, turlającą się iglastą kulę za bramą.
To wszystko było naprawdę dziwne, a jednocześnie ciekawe. Nic tu nie działo się przypadkiem. Z każdą chwilą, wszyscy byli coraz bardziej przekonanie, że wszystko w życiu jest po coś i dzieje się w najlepszej chwili.
Górą, na swojej pajęczej sieci, frunął pajączek, a dołem, turlał się jeżyk. Gdy wiatr nieco osłabł, Igiełka zatrzymał się, a w tym czasie, Plątałek wylądował na nim, jak mały spadochroniarz.
– Nie tylko nie zginąłem przygnieciony przez gałąź, ale też poznałem nowego kolegę, z którym bardzo chciałbym się zaprzyjaźnić – podzielił się swoim odkryciem Plątałek i spojrzał na Igiełkę. Ten uśmiechnął się i powiedział:
– Ja też chcę być twoim przyjacielem i codziennie bawić się z tobą w Pogodnym Ogrodzie.
– Jak ja lubię takie dobre zakończenia – stwierdził Afik, gdy skończył się wyświetlany przez okulary film i wszyscy przecierali oczy ze wzruszenia.
Rodzina jeżyków, postanowiła na jakiś czas zatrzymać się w Pogodnym Ogrodzie i jeśli okaże się, że to dobre miejsce na nowy dom, zostaną tu na stałe.
Przez następne dni, Igiełka i Plątałek, spędzali ze sobą całe dnie, a Kropek i Afik z radością patrzyli, jak mały pajączek, zmienia się w Tkacza Wielkiego. Wszystko dzięki temu, że każda następna sieć, którą tkał, była jeszcze większa. Przede wszystkim jednak dlatego, że Plątałek, ani razu się w żadną z nich nie zaplątał. I choć wszyscy nadal nazywali go Plątałkiem, to on sam, czuł się jak prawdziwy mistrz w budowaniu pajęczyn. Takim, jakim zawsze chciał być.
c.d.n.
To nie wszystko
Na stronie możecie przeczytać też inne, ciekawe i niosące wartościowe przesłanie historie. Gdyby się jednak okazało, że to mało i Twoja pociecha prosi o więcej opowieści kota Afika, jest na to rada. Możesz sięgnąć po bajki zebrane w zbiorze:
Przygody Kota Afika Pozytywne przekonania w formie rymowanek. Wzruszają, śmieszą, uczą, zapadają w serce i umysł
Ebook i audiobook zawiera następujące bajki:
2. Wizyta u pani weterynarz
3. Wyznanie Krzysia
4. Wszystko jest po coś
5. Trudne słowo NIE
6. Czy w ciemności mieszkają potwory?
7. Gdy nie chce się uczyć
8. Lubię siebie
9. Nikt nie musi być winny
10. Kiedy kończy się zabawa
12. Sztuka słuchania
13. Jesteś ważny
14. Każdy jest wyjątkowy
15. Niesprawiedliwe słowa
16. Kto próbuje, temu się udaje
17. Daj mi chwilkę
18. Sukces – to takie proste. Część I
19. Sukces – to takie proste. Część II
20. Potrzebuję twojej pomocy. Część I
21. Potrzebuję twojej pomocy. Część II
Posłuchaj jednej z bajek
Nic nie dzieje się przypadkiem
To tak naprawdę, bajka o tym, że w życiu, nic nie dzieje się przypadkiem. Wszystko jest po coś i z jakiegoś powodu. Nawet jeśli na początku tego nie rozumiemy, to i tak okazuje się potem, że to miało sens. Albo miało nas czegoś nauczyć, albo pomóc coś dostrzec, albo też zaprowadzić do czegoś jeszcze lepszego. Strata nie zawsze oznacza coś złego, bo na jej miejsce pojawia się coś, czego nie byliśmy w stanie przewidzieć, a co okazało się dla nas lepsze.
Plątałek jest zły na burzę, która zniszczyła jego wielką sieć, ale nie potrafi dostrzec, co dobrego wynikło z całej tej sytuacji i jak wielkie miał szczęście, że został porwany przez wiatr. Im szybciej dzieci zrozumieją, że w życiu nie ma przypadków, tym wcześniej przestaną narzekać, a bajka może im w tym tylko pomóc. Może sprawi też, że ty, dorosły już człowiek, zastanowisz się, gdy następnym razem, coś pójdzie nie po twojej myśli. Może wtedy warto poczekać z osądem, ostrą emocjonalną reakcją i spojrzeć na to z innej perspektywy. Jakbyś na chwilę założył magiczne okulary i próbował zobaczyć w tym coś dobrego. Dla siebie, dla swojej rodziny, dla świata. To czasem trudne, ale warto nieco poćwiczyć.
*Tekst zawiera linki afiliacyjne do Programu Partnerskiego Wydawnictwa Złote Myśli